Krótki e-mail mówi bardzo wiele o jego autorce. Jedenastolatka potrafi korzystać z internetu i ma własne konto pocztowe. Posiada również telefon komórkowy i oczywiście nie ma problemu z obsługą nawet jego bardziej zaawansowanych funkcji. Ale to nie wszystko. Pisząc do nas, Konstancja uznała automatycznie, że skoro chce wziąć udział w akcji społecznej, zrobić coś dobrego dla ogółu - może tego dokonać wysyłając SMS. Tak samo jak gdy ogląda telewizję i jeśli chce zagłosować na uczestnika ulubionego teleturnieju, sięga po komórkę. Surfuje w sieci - i w ten sam sposób może np. kupić piosenkę. Wysyłanie wiadomości tekstowych jest dla dziewczynki naturalną formą uczestniczenia w życiu społecznym.

Reklama

Konstancja jest przedstawicielką zupełnie nowego i niezwykłego pokolenia. To tzw. cyfrowi tubylcy. Od najmłodszych lat otoczeni są najnowszymi technologiami, które determinują sposób, w jaki funkcjonują w świecie. To jednak nie koniec różnic z generacją ich rodziców. Według światowej sławy neurologa Gary'ego Smalla, którego książka "iBrain: Surviving the Technological Alteration of the Modern Mind" ma właśnie premierę w Stanach Zjednoczonych, mózg cyfrowych tubylców funkcjonuje inaczej niż mózg osób trzydziestoletnich i starszych. Umysł dzieci i młodzieży pokolenia internetu pracuje na znacznie wyższych obrotach niż ich rodziców, a różnice są tak diametralne, że mogą nawet doprowadzić do trwałych zmian ewolucyjnych w gatunku homo sapiens.

Nie znaczy to jednak, że dorośli, którzy nie wychowywali się w otoczeniu komputerów, nic nie zyskują na kontakcie z najnowszymi technologiami. Dr Small przeprowadził również pierwsze w historii badania, które miały wyjaśnić, jak korzystanie z internetu wpływa na mózg ludzi starszych. Udało mu się wykazać, że surfowanie po sieci "odmładza" umysł - zwiększa jego sprawność, może też przyczynić się do poprawy pamięci i opóźnić procesy starzenia.

Dr Small opowiada DZIENNIKOWI, czym cyfrowi tubylcy różnią się od pokolenia swoich rodziców i jakie tajemnicy kryje ich mózg.

MAGDALENA SALIK: Kto to jest cyfrowy tubylec (ang. digital native)?
GARY SMALL*: To młodzi ludzie, którzy teraz, w roku 2008, mają między dziesięć a dwadzieścia lat. Nazywam ich cyfrowymi tubylcami, ponieważ żaden z nich nie zna świata, w którym nie byłoby komputerów, 24-godzinnych wiadomości, łatwo i wszędzie dostępnego internetu oraz telefonów komórkowych. Dla cyfrowego tubylca jest naturalne, że z komórki nie tylko się dzwoni, ale że również można na niej przechowywać filmy wideo, muzykę oraz że może służyć jako aparat fotograficzny. Ci młodzi ludzie sporadycznie odwiedzają tradycyjną bibliotekę i wyszukują informacje w klasycznych encyklopediach - zamiast tego używają Google, Yahoo albo innych wyszukiwarek internetowych. Co istotne, każdy człowiek urodzony w ostatnich kilkunastu latach w krajach rozwiniętych jest automatycznie cyfrowym tubylcem.

Reklama

Co odróżnia cyfrowych tubylców od ludzi trzydziestoletnich i starszych? Przecież oni też używają internetu i komórek.
Tak, ale ich mózg pracuje w inny sposób. Różnica tkwi w sieci neuronowej tzw. cyfrowych imigrantów - czyli właśnie osób starszych. Określam tak wszystkich, którzy wprawdzie są w stanie używać najnowocześniejszych technologii, ale nie wyrośli w symbiozie z nimi tak jak cyfrowi tubylcy. Cyfrowi imigranci obserwowali początki rewolucji technologicznej, ale ich mózg był już wtedy w pełni ukształtowany. Dorastali oni w czasach, kiedy wciąż najważniejsze były klasyczne społeczne interakcje. W efekcie ich mózg został wyćwiczony w zupełnie innym rodzaju uczenia się i inaczej "obsługuje" sferę kontaktów z innymi.

Na czym ta różnica polega w praktyce?
Wiadomo, że cyfrowi imigranci lepiej radzą sobie z odczytywaniem emocji innych - oczywiście nie chodzi o emocjoikonki, tylko po prostu o wyraz twarzy. Są bardziej metodyczni i wykonują powierzone im zadania dokładniej. Inaczej się też do tego zabierają - są w stanie zająć się tylko jedną rzeczą na raz i dopiero jak z nią skończą, idą dalej.

Reklama

A cyfrowi tubylcy?
Ich mózg ma kontakt z nowoczesnymi technologiami (internetem, grami wideo, komórkami) aż dziewięć godzin na dobę. I tak od najwcześniejszego dzieciństwa. W efekcie kształtował się pod wpływem zupełnie innych bodźców niż mózg ich rodziców. A z naszym mózgiem jest tak, że jest bardzo wrażliwy na wszelkie zmysłowe stymulacje. Powtarzające się bodźce określonego rodzaju "wzmacniają" pewne obwody w mózgu, podczas gdy te nieużywane "słabną". Takich bodźców może zaś dostarczać na przykład częste surfowanie po sieci.

W efekcie takiego częstego "wystawiania się" na technologie młodzi ludzie potrafią szybciej podejmować decyzje na podstawie złożonego zestawu informacji i szybciej takie informacje oceniają. Są w stanie wykonywać kilka działań na raz - np. odrabiają lekcje, rozmawiają przez komunikator internetowy i słuchają muzyki. Patrząc na ekran, dostrzegają więcej szczegółów i mają doskonałą koordynację ręka - oko. Częsty kontakt z najnowszymi technologiami może też wspomagać ich pamięć i ułatwiać uczenie się.

Ale ma też swoje wady?
Tak. Cyfrowi tubylcy mają problemy ze skupieniem się na dłużej. Ich naturalny sposób "bycia" w sieci to nieustanne poszukiwanie nowych informacji, a to może powodować stres. Jak wiadomo od komputera można się też uzależnić. Innym problemem mogą być kłopoty w normalnych, tradycyjnych kontaktach z innymi.

Jakiego rodzaju?
Cyfrowi tubylcy, patrząc na twarz np. nowo poznanej osoby, mogą mieć problem z właściwym odczytaniem jej emocji. To samo dotyczy języka ciała - dla starszych osób reagowanie na niego jest czymś naturalnym, dla młodych już nie. Mogą więc popełniać proste błędy w ocenie emocji, stanu psychicznego i intencji innych.

Warto podkreślić jednak, że tego rodzaju kłopoty można bardzo łatwo wyrugować - po prostu świadomie poświęcając czas na kontakty z innymi, choćby na kolację z rodziną i znajomymi.

W swojej najnowszej książce przewiduje pan jednak, że w przyszłości to właśnie ci upośledzeni społecznie cyfrowi tubylcy staną na czele społeczeństwa.
Tak, ale tylko ci z nich, którzy zdołają połączyć umiejętności "cyfrowe" ze społecznymi. Ludzie z młodszego pokolenia, którzy osiągną sukces, to będą osoby, które potrafią wyczuć, kiedy najlepszą odpowiedzią na e-mail będzie nie kolejny e-mail albo przełączenie się na komunikator internetowy, ale bezpośredni telefon, np. z propozycją spotkania.

A ich mózg? Które jego części będą najbardziej podatne na zmiany pod wpływem nowoczesnych technologii?
Wszystkie będą pracować na zwiększonych obrotach. Szczególnie jednak technologie wpłyną na płat czołowy, ponieważ to on kontroluje proces podejmowania decyzji oraz procesy wnioskowania.

Czy to oznacza, że w przyszłości ludzki mózg będzie wyglądał inaczej niż teraz?
To prawdopodobne. Ewolucja mózgu wynika zawsze z adaptacji do zmieniającego się otoczenia. A cyfrowa rewolucja zmieniła właśnie nasze otoczenie i to w radykalny sposób. Ale nie podejmę się ocenić, czy np. będziemy mieli większe głowy.

A zatem, dlatego że wynaleźliśmy internet i korzystamy z komórek, może powstać nowy gatunek człowieka?
To możliwe.

*Dr Gary Small, neurolog, profesor Semel Institute for Neuroscience and Human Behavior na Uniwersytecie Kalifornijskim. W zeszłym tygodniu w Stanach Zjednoczonych wyszła jego książka "iBrain: Surviving the Technological Alteration of the Modern Mind".