Pracę na ten temat zaprezentowano na międzynarodowej konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia ds. Udaru Mózgu (American Stroke Association). Naukowcy przeanalizowali dane zbierane przez półtora roku wśród mieszkańców hrabstwa Nueces County w Teksasie. W tym czasie niedokrwienny udar mózgu zdiagnozowano u 1247 osób. To najczęstsza postać udaru powodowana zablokowaniem przepływu krwi w tętnicy odżywiającej mózg.

Reklama

Przeczytaj, dlaczego chipsy szkodzą sercu.

Naukowcy łączą te dane z faktem, że w hrabstwie Nueces działają 262 bary typu fast food. Okazało się, że mieszkańcy okolic z największą liczbą barów (ponad 33) mieli o 13 procent wyższe względne ryzyko niedokrwiennego udaru mózgu niż mieszkańcy z okolic o najmniejszej liczbie tego typu jadłodajni. Z każdym nowym barem fast food w okolicy ryzyko udaru wrastało o 1 procent.

"Nasze badania potwierdzają tę zależność" - mówi Lewis B. Morgenstern, jeden z autorów raportu. Zaznacza jednak, że odkrycie jego zespołu tylko wskazuje na istnienie związku, nie dowodzi definitywnie, że jedzenie w fast foodach zwiększa ryzyko udaru. Choć na pewno nie jest zdrowe, bo jak wiadomo w takich daniach jest wiele substancji szkodzących układowi krążenia.

Zdaniem badaczy mieszkańcy terenów, gdzie działa wiele barów szybkiej obsługi, powinni zostać objęci programami zapobiegania udarom. Naukowcy zamierzają dalej badać nowo odkrytą zależność.