Amerykańska armia czekała ze strąceniem szpiegowskiego satelity na powrót promu Atlantis. Bano się, że szczątki zniszczonego sputnika mogą uszkodzić wahadłowiec. Teraz można już przystąpić do akcji.

Reklama

Atlantis był znów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). To była ważna misja, bowiem prom miał zawieźć na orbitę Columbusa, specjalne laboratorium naukowe, skonstruowane przez Europejską Agencję Kosmiczną.

Załoga Międzynarodowej Stacji Kosmicznej czeka na Columbusa od 2002 roku. Niestety, katastrofa promu Columbia w 2003 roku wstrzymała amerykańskie loty w kosmos na dwa i pół roku. Teraz dopiero pojawiła się szansa na dostarczenie laboratorium na orbitę.

Zobacz w NASA TV relację z powrotu Atlantisa >>>

Satelita na celowniku

Reklama

Tymczasem amerykańskie krążowniki szykują się do odpalenia rakiet w satelitę, który zbliża się do atmosfery. W gotowości czekają już trzy krążowniki rakietowe na Pacyfiku. O godzinie 3.30 w nocy odpalą rakietę, by go strącić. Do tego czasu w dzienniku.pl można śledzić jego drogę na orbicie.

Zobacz, gdzie jest satelita

Reklama

Jeśli pierwsza antyrakieta nie trafi, akcję mają przejąć oba pozostałe okręty. Ale wiceprzewodniczący Kolegium Szefów Sztabów generał James Cartwright jest pewien, że nie będą potrzebne, bo celny będzie pierwszy strzał.

Na wszelki wypadek amerykańskie władze ostrzegają wszystkie statki na Pacyfiku, by zmieniły kurs i nie podpływały w rejon krążowników.

Z wyliczeń naukowców wynika, że akcji zniszczenia sputnika nie można odkładać, bo obniża swój lot tak szybko, że 6 marca wszedłby w gęste warstwy atmosfery. Choć większość specjalistów przekonuje, że i tak sam spłonąłby od tarcia o powietrze, to są i tacy, którzy twierdzą, że jest ryzyko uderzenia całej 1,5-tonowej maszyny o Ziemię.

Jest jeszcze jeden plus zestrzelenia satelity. Rakieta zniszczy go całkowicie, razem z silnie trującym paliwem - hydrazyną, w jeszcze w przestrzeni kosmicznej. Gdyby rozlała się na Ziemi, mogłaby skazić jej powierzchnię.

Można się domyślać, że jest jeszcze jeden powód, dla którego Ameryce zależy na zniszczeniu własnego satelity. Gdyby spadł na terytorium wrogiego państwa, zdradziłby tajemnice, które skrywa w sobie - nowoczesne technologie, które USA starają się chronić, jak mogą.