Wiele gestów związanych z naszymi emocjami ma podłoże biologiczne. Już wcześniej psycholodzy zauważyli, że ludzie z różnych stron świata podobnie okazują strach i agresję. Jednak tak "wyrafinowane" doznania jak duma czy zawstydzenie byli dotychczas skłonni przypisywać wychowaniu oraz życiowym doświadczeniom. Artykuł naukowców z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej w Vancouver oraz Stanowego Uniwersytetu w San Francisco opublikowany w najnowszym numerze "Proceedings of the National Academy of Sciences" dowodzi, że jest inaczej.

Reklama

By zbadać, skąd wywodzą się gesty zwycięstwa i porażki, dr Jessica Tracy i prof. David Matsumoto przeanalizowali zdjęcia judoków: olimpijczyków i paraolimpijczyków z Aten. Wykonał je oficjalny fotoreporter Międzynarodowej Federacji Judo. Miał on uwiecznić zawodników tuż po zakończonym pojedynku. Dzięki temu naukowcy uzyskali poklatkowy zapis pierwszych 15 sekund zachowania tryumfatora oraz przegranego.

By wykluczyć, że sposób okazywania dumy lub wstydu zawodników zależy od kultury, psychologowie zamówili zdjęcia reprezentantów 37 różnych krajów, m.in. Algierii, Tajwanu, Ukrainy, USA. Co więcej, Tracy i Matsumoto sfotografowali nie tylko olimpijczyków, ale też niewidomych uczestników paraolimpiady.

Co się okazało? Spontaniczne gesty oraz postawy zwycięzców i pokonanych są uniwersalne – takie same niezależnie od narodowości sportowców oraz tego, czy kiedykolwiek widzieli innych w chwilach sukcesu lub porażki. Tryumfatorzy podnosili do góry ramiona, prężyli klatkę piersiową, stali wyprostowani z dumnie uniesionym czołem. Z kolei wszystkich przegranych charakteryzowały opuszczone ramiona i skulona klatka piersiowa. To wskazuje, że gesty te mają podłoże biologiczne i być może są zapisane w naszych genach.

Reklama

A skąd się one w ogóle wzięły? Autorzy pracy zauważają, że pierwotnie mogły być związane z ustalaniem hierarchii w grupie. Z czasem jednak uległy tzw. rytualizacji i przybrały charakter czysto komunikacyjny. I tak zostało do dzisiaj.

Radość ze zwycięstwa nosimy w sobie

Małgorzata Minta-Kobus: Jak do tej pory psychologowie postrzegali emocje związane ze zwycięstwem lub porażką? Raczej nie przypisywali im podłoża biologicznego, prawda?
Jessica Tracy*: Uznawaliśmy, że są one związane z kulturą tak samo jak złość, strach i radość. Czyli poznajemy je w trakcie dorastania w kontaktach z innymi ludźmi oraz dzięki życiowemu doświadczeniu. Najnowsze badania pokazują jednak, że jest zupełnie inaczej.

Reklama

Jak?
Obserwacja zachowań sportowców różnych narodowości wykazała, że dumę z sukcesu okazują dokładnie tak samo. Co ważne, to samo dotyczy również atletów niewidomych od urodzenia, którzy nigdy nie mieli możliwości oglądania zachowań związanych ze zwycięstwem. A więc ich reakcje nie mogły być czymś wyuczonym. To wszystko bardzo mocne przesłanki wskazujące, że emocje przeżywane na linii mety są wrodzone - nie nabywamy ich, ale mamy je już w sobie.

Istnieją jednak pewne gesty związane z mową ciała, które mają podłoże kulturowe. Czy ich nieznajomość może spowodować, że będziemy społecznie upośledzeni?
Tak, jak najbardziej. Na przykład uniesiony w górę kciuk to znak, który wyewoluował wraz z kulturą i teraz jest dość szeroko rozpowszechniony na całym świecie. Każdy język i każda nacja mają swoje własne gesty o specjalnym znaczeniu, które warto znać, by w miejscu zamieszkiwanym przez ludzi z innego kręgu kulturowego nie czuć się po prostu obco.

* Dr Jessica Tracy jest psychologiem, wykładowcą uniwersyteckim, specjalistką w dziedzinie psychologii emocji