Szkielet znaleziono w La Brea Tar Pits - rejonie w centralnej części Los Angeles znanym jako jedno z najbogatszych stanowisk paleontologicznych późnego plejstocenu na świecie. Natknęli się na niego przypadkowo robotnicy pracujący przy budowie podziemnego parkingu.

Specjaliści z miejscowego Page Museum szacują, że mamut miał ponad 40 lat, a zgon nastąpił około 40 tysięcy lat temu. Mamuta ochrzczono imieniem "Zed". "To dla nas wyjątkowe znalezisko, głównie dlatego, że szkielet jest niemal kompletny. Jest naprawdę sporych rozmiarów, podobnie jak te, które znajdowaliśmy już wcześniej w tym rejonie. Za to same kły są bardzo duże, największe jak do tej pory" - mówi Shelley Cox, ekspert z muzealnego laboratorium.

Zdaniem ekspertów, udało się wykopać prawie 80 procent szkieletu - brakuje m.in. kości jednej tylnej nogi.

Naukowcy przypuszczają, że "Zed", podobnie jak inne mamuty, których szkielety znaleziono w rejonie La Brea Tar Pits, utknął w jamie wypełnionej smołą i zmarł z głodu. Następnie został porwany przez falę powodziową, a potem jego szczątki przykryły grube warstwy ziemi i piasku. To sprawiło, że szkielet "Zeda" zachował się w tak dobrym stanie.

Mamut kolumbijski to najlepiej poznany gatunek mamuta zasiedlający Amerykę Północną podczas okresu plejstocenu. Wywodzi się od wcześniejszego mamuta południowego, który przywędrował z Azji około miliona lat temu. Ważył 10 ton, mierzył 4,3 metra. Jego ciosy były jednak znacznie większe niż u dzisiejszych krewniaków. Długość kłów dorosłych samców mogła wynosić nawet 5 metrów.







Reklama