Gdy w 2014 r. powstawała Polska Agencja Kosmiczna, w sieci i mediach można było się natknąć na pytanie: „A po co nam w ogóle taka instytucja?”. Czy nadal spotyka się pan z tym pytaniem?

Oczywiście. Często pojawia się także pytanie: „A co to w ogóle jest Polska Agencja Kosmiczna?”. Towarzyszy temu zazwyczaj dużo niedowierzania. Myślę, że ten problem dotyczy nie tylko kwestii związanych z kosmosem. To jest taka nasza wada narodowa – nie bardzo wierzymy, że sami potrafimy coś zrobić.

Reklama
To proszę odpowiedzieć na pytanie, czym jest Polska Agencja Kosmiczna i dlaczego dotujemy ją z budżetu państwa.

Nie jesteśmy drugą NASA i nie jest naszą rolą tę agencję naśladować. Nie planujemy samodzielnie przeprowadzać wielkich misji kosmicznych od A do Z, choć oczywiście uczestniczymy w projektach międzynarodowych. Najważniejszymi zadaniami są jednak wsparcie krajowych działań i koordynowanie przedsięwzięć związanych z rozwojem polskiego sektora kosmicznego. Chcemy, by był on w stanie samodzielnie zaspokajać potrzeby państwa i społeczeństwa związane z technologiami kosmicznymi, a także by mógł zyskownie eksportować. Dlatego pomagamy tworzyć konsorcja zdolne realizować duże projekty i reprezentujemy polski sektor w rozmowach z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) i agencjami innych państw. Na tych działaniach aktualnie się skupiamy.

Ostatnio zrobiło się o was głośno za sprawą zapowiedzi dotyczącej lotu drugiego Polaka w kosmos. To już pewne? Będziemy mieli następcę gen. Mirosława Hermaszewskiego?

To, że będziemy mieli drugiego Polaka w kosmosie, jest już w zasadzie pewne. Do dopięcia pozostają natomiast wszystkie szczegóły dotyczące lotu – kiedy, na jak długo, co będzie należało do zadań astronauty. Obecnie trwają rozmowy, ustalamy wszelkie kwestie. Oficjalnie będziemy mogli to ogłosić najprawdopodobniej pod koniec sierpnia, kiedy podpiszemy umowę z ESA.

CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM "DZIENNIKU GAZECIE PRAWNEJ">>>