Za tę katastrofę odpowiada globalne ocieplenie; młode pingwiny cesarskie rozwijają się na lodzie morskim, ptaki są zagrożone, gdy pokrywa lodowa jest niestabilna lub niewystarczająco rozległa - tłumaczy dr Peter Fretwell z brytyjskiej rządowej organizacji naukowej British Antarctic Survey (BAS).

Reklama

Z powodu kurczącego się zasięgu sezonowej pokrywy lodowej wokół Antarktydy, do końca XXI wieku może wyginąć 90 proc. kolonii tego gatunku pingwina - ostrzega Fretwell. Jest jednak nadzieja: możemy ograniczyć emisję dwutlenku węgla powodującą globalne ocieplenie (...) jeśli jednak tego nie zrobimy doprowadzimy te niesamowite ptaki na skraj wyginięcia - komentuje naukowiec.

Gwałtownie zmniejsza się zasięg lodu

W grudniu i w styczniu urodzone na lodzie młode pingwiny wyruszają do oceanu. W 2022 r. już w listopadzie grupa badaczy zauważyła poważną defragmentację lodu pod pingwinami zanim pisklęta zdołały wytworzyć potrzebne do pływania pióra.

Od 2016 r. zasięg lodu morskiego przy Antarktydzie w lecie gwałtownie się zmniejsza, a całkowita powierzchnia zamarzniętej wody wokół kontynentu spadła w ciągu dwóch ostatnich lat do rekordowo niskiego poziomu. Co więcej, powolne powstawanie kry sprawi, że młode pingwiny prawdopodobnie nie będą się wykluwać przez kolejny rok.

Według klasyfikacji Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody pingwiny cesarskie uważane są obecnie za gatunek "bliski zagrożenia" wyginięciem. Ze względu na niebezpieczeństwo jakie stanowi dla nich ocieplenie klimatu zaproponowano, by uznać je za gatunki "narażone" na wyginięcie.