Budżetowa mitologia

Ale czy da się coś zrobić, jeśli nic nie można zrobić? Czy zasiłki rodzinne muszą omijać miliony dzieci, żyjących w ubóstwie bądź na jego pograniczu? Czy się da usunąć z budżetów toksyny falowania pokoleniowego?

Reklama

Twierdzę, że się da! Dałem tego próbkę, zgłaszając propozycję konwersji podatkowej ulgi rodzinnej, ujętą w ramy projektu zmiany ustawy o podatku od osób fizycznych. Innymi słowy, propozycję przeniesienia środków finansowych z „rozpasanej” ulgi rodzinnej na wsparcie zasiłków rodzinnych dla potrzebujących. W lipcu, gdy minister Rostowski szukał łatek do swego budżetowego pasiaka proponowałem, by odchudzić ulgi rodzinne o tę część, która nie znajduje uzasadnienia w polityce społecznej. Czyli premiowania podatników o dochodach miesięcznych w rodzinie powyżej 6,5 tys. zł. Tą drogą uzyskiwałem kwotę 1,5 mld zł na podniesienie progu dochodowego do poziomu 712 zł na członka rodziny, przy zachowaniu podwyżki zasiłków do poziomu między 72 a 98 zł w zależności od wieku. Dla tych, których dochody na osobę w rodzinie byłyby nieco większe i wynosiły około 1000 zł dochodu netto na osobę - np. u młodych rodzin z niskimi placami lub na poły bezrobotnych - proponowałem wypłatę zasiłków połówkowych. W wyniku tej skąpej operacji znalazłyby się również środki - o co zabiega minister Fedak - dla rodzin z co najmniej trojgiem dzieci. Każde z nich otrzymywałoby dodatek 100 zł.

Prześladowani przez system

W ten oto sposób znalazło się rozwiązanie dla tych dzieci z biednych rodzin, dodatkowo „prześladowanych” przez system podatkowy, które kolejne budżety wypłukują z ich praw do egzystencji i rozwoju. Z list siermiężnego zasiłku rodzinnego „skreślono” około 1,7 mln dzieci. A budżet w ten sposób „zarabiał” od 300 do 800 mln średniorocznie. W tym roku podobnie.

Reklama

Dobrze, że we wzmiankowanym wyżej artykule posłużono się „wycieczką” do Eurolandu wykazując siłę zasiłków rodzinnych w takich krajach jak RFN, Szwecja czy Anglia (czterokrotnie wyższe niż w Polsce). W większości tych krajów zwiększono urlopy macierzyńsko-wychowawcze, stypendia i pożyczki dla studentów. Oferuje się także pokaźną pomoc w uzyskaniu mieszkań przez rodziny posiadające dzieci. W Czechach premiuje się kobiety, które wychowywały dzieci wcześniejszą emeryturą.

Potrzebna jest też wycieczka do Polski z lat 80. To wtedy pod uderzeniem Solidarności pojawiło się rzeczywiste wsparcie dla rodzin. Podwyższone zasiłki rodzinne z perspektywą do 6 proc. przeciętnej płacy (w III Rzeczpospolitej nigdy nie przekroczyły 1 proc.) oraz płatne trzyletnie urlopy wychowawcze. O bezrobociu nikt wówczas nie myślał. To wywołało wyż demograficzny, który dziś przejadamy lub eksportujemy za „darmochę”, czyli kosztem budżetu do bogatego Eurolandu.

Nie wpadam w zdradliwą pułapkę marzeń. Chcę wykazać, że niezbędny jest zamach na dotychczasową politykę prorodzinną państwa po to, by wreszcie stała się skuteczna.