Anna Monkos: Czy pomysł na ochronę ofiar przemocy domowej przez wpisanie do ustawy nakazu opuszczenia mieszkania przez sprawcę jest dobry?
Roman Wieruszewski*: Zdecydowanie tak. Tego typu rozwiązania funkcjonują w wielu europejskich krajach. Również polskie organizacje broniące praw ofiar zabiegają o nie od wielu lat. Trzeba tylko zadbać, żeby przepisy gwarantowały sprawcy prawo do obrony.

Reklama

Nakaz opuszczenia mieszkania na czas dłuższy niż 3 miesiące ma wydawać sąd. To wystarczy, by zabezpieczyć prawa sprawcy?
Nie ma sytuacji idealnych, które by zapobiegły wszelkim nadużyciom. Niemniej proponowane u nas zapisy wydają się gwarantować dostateczną kontrolę. Sprawca będzie miał szansę na obronę. A sąd, zanim wyda wyrok, będzie musiał zebrać wystarczające dowody.

A co z fałszywymi oskarżeniami o przemoc? Co z sytuacjami "słowo przeciwko słowu"?
Żeby sąd nakazał opuszczenie sprawcy przemocy mieszkania, samo słowo nie wystarczy. W takich sytuacjach trzeba będzie przedstawić mocne dowody. My nie mówimy o sytuacjach, gdy incydentalnie wydarzy się sprzeczka, mąż uderzy żonę, a ona od razu zgłasza to na policję i pozbywa się go z mieszkania. Mówimy o dramatach, gdy przemoc trwa dłuższy czas, są świadkowie, wyniki obdukcji. Wprowadzenie nakazu opuszczenia lokalu na pewno nie jest bardzo prostym rozwiązaniem. Jednak alternatywą jest niepodejmowanie żadnych działań chroniących ofiary.

Czy nakaz opuszczenia mieszkania nie będzie godził w konstytucyjne prawo własności?
Jedynie zakaz stosowania tortur jest prawem bezwarunkowym. Prawo własności - nie. Można przecież np. wymóc zgodę na udostępnienie terenu, który jest czyjąś własnością, pod budowę drogi publicznej. A w przypadku ogłoszenia stanu wyjątkowego można np. zarekwirować do działań koniecznych prywatny samochód. Poza tym, w przypadku nakazu opuszczenia mieszkania, nikomu nie zabiera się przecież jego własności. Ogranicza się tylko prawo do jego użytkowania na jakiś określony czas, podczas gdy mieszkają tam ofiary przemocy. Takiego mieszkania nie można też sprzedać bez zgody właściciela.

Reklama

Nakaz opuszczenia mieszkania próbował już uchwalić rząd SLD. Ale gdy przyszło do głosowania, projekt przepadł. Wierzy pan, że teraz będzie inaczej?
Jeśli projekt będzie podparty rozsądnymi argumentami liczę, że tak. W ostatnich latach podejście do tego typu spraw się zmieniło. Poza tym rozwiązania, które proponuje się wprowadzić u nas i tak nie są tak restrykcyjne, jak w krajach europejskich. U nas nakaz opuszczenia mieszkania ma wydawać sąd. W Europie takie uprawnienia ma policja. I może je natychmiast egzekwować.

Załóżmy więc, że ustawa została uchwalona. W praktyce o jej skuteczności będą decydować wzywani na interwencje policjanci oraz sądy. Tymczasem organizacje broniące praw ofiar od lat alarmują, że sprawy o przemoc domową traktowane są z pobłażaniem.
Ja uważam, że to się jednak zmienia na lepsze. Przy komendach wojewódzkich policji funkcjonują teraz rzecznicy praw człowieka. Ich rolą jest właśnie uczulanie policjantów na tego typu sprawy. Spotykałem się z nimi i widziałem, jak to działa w praktyce. Zmiana podejścia do przemocy domowej wymaga edukacji, ale ta edukacja już się rozpoczęła. I myślę, że przynosi dobre efekty.

Roman Wieruszewski - profesor prawa, kierownik Poznańskiego Centrum Praw Człowieka, ekspert ds. praw człowieka przy OBWE