45-letnia Kropka z Warszawy (nie chce podawać imienia) w prezencie ślubnym od rodziców dostała pieniądze na wykup spółdzielczego mieszkania. Po ślubie wspólnie z mężem stała się jego właścicielką. Później zaczął się koszmar.
Kobieta była przez męża brutalnie bita, w dodatku na oczach dziecka. W końcu trafiła do szpitala z poważnym uszkodzeniem kręgosłupa. Czekała ją długa rehabilitacja. Bez kołnierza ortopedycznego nie była w stanie się poruszać. Jej syn mocno przeżył całą sytuację. Miał dwie próby samobójcze.
Kropka z dzieckiem od pięciu lat tuła się po ośrodkach interwencji kryzysowej i domach samotnej matki. Zgodnie z przepisami nie może w żadnym z nich mieszkać dłużej niż trzy miesiące, w wyjątkowych sytuacjach - pół roku. Były mąż Kropki został w ich wspólnym mieszkaniu. Swoją część własności zdążył już przepisać na drugą żonę.
Nowe prawo, nad którym pracują posłowie, ma wyeliminować takie patologie. Propozycja wpisania do ustawy nakazu opuszczenia mieszkania przez sprawcę to główne narzędzie, które ma chronić ofiary. I wielki przełom w nierównej walce z przemocą domową.
Wezwani na interwencję policjanci będą mogli zatrzymać oprawcę i w ciągu 24 godzin powiadomić o zajściu prokuraturę. Ta zadecyduje, czy przedłużyć nakaz opuszczenia mieszkania, nawet do trzech miesięcy. "To bardzo ważne, że ustawa przewiduje eksmisję jeszcze w okresie przygotowawczym, przed wyrokiem sądu. Byłoby fatalnie, gdyby kat i jego ofiary mieszkały razem w trakcie procesu, jak jest dzisiaj" - mówi Beata Mirska, szefowa stowarzyszenia Damy Radę.
Kolejne decyzje o losie sprawcy przemocy domowej podejmie już sąd. Za przemoc domową może otrzymać nakaz opuszczenia mieszkania na okres nawet dziesięciu lat. I to bez znaczenia kto jest właścicielem lokalu. "Prawo własności w żadnym wypadku nie może być ważniejsze niż bezpieczeństwo rodziny" - mówi posłanka PO i szefowa podkomisji Magdalena Kochan.
Przegłosowanie ustawy jest przesądzone. Za nakazem eksmisji sprawcy opowiada się i lewica, i PiS. Także prezydencki minister Paweł Wypych zapewnia, że Lech Kaczyński taką ustawę podpisze. "Pan prezydent zawsze uważał, że prawo powinno stać po stronie ofiar, a nie sprawców przemocy domowej" - mówi nam Wypych.
czytaj dalej
Kiedy rządził jeszcze SLD identyczne rozwiązania forsowała ówczesna pełnomocniczka ds. równego statusu kobiet i mężczyzn w randze wicepremiera Izabela Jaruga-Nowacka. Jednak kiedy projekt trafił do Sejmie, weto do ustawy zgłosił ówczesny minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk. Protestowali też posłowie. "Gdzie ma się podziać mężczyzna? Na dworcu?" - pytali. Projekt upadł.
Dziś za wprowadzeniem nakazu eksmisji sprawcy przemocy SLD opowiada się nadal. Ale zyskał wielu sojuszników. Ochrona ofiar przemocy jest też priorytetem Elżbiety Radziszewskiej, pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania. "Nie może być dłużej tak, że sprawca przemocy zostaje w mieszkaniu, a kobieta z dziećmi ucieka" - twierdzi Radziszewska. Także PiS ma podobne zdanie. "To priorytet, będziemy o to walczyć" - zapowiada była minister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska.
Wypracowany przez sejmową podkomisję projekt ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie zakłada, że nakaz wieloletniego opuszczenia mieszkania przez sprawcę będzie mógł wydać nie tylko sąd karny, ale też cywilny. Oznacza to, że kobieta, która nie będzie chciała zgłaszać przemocy domowej na policji, będzie mogła w procesie cywilnym żądać nakazu opuszczenia mieszkania przez katującego partnera.
Oprócz tego najbardziej drastycznego środka, ofiary przemocy będą chronić i inne przepisy. Sąd będzie mógł wydać wobec sprawcy przemocy zakaz zbliżania się do ofiar. Określi wówczas dokładnie na jaką odległość sprawca nie może się zbliżać do swojej rodziny.
"To dobra ustawa" - mówi Beata Mirska, przewodnicząca stowarzyszenia Damy Radę. Choć zaznacza, że dzisiaj policja i sądy mają bardzo lekkie podejście do problemu przemocy domowej. "Żeby nowe prawo zdało egzamin, ministerstwo sprawiedliwości musi zorganizować dla nich szkolenia" - uważa Mirska. Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet także twierdzi, że ustawa to ogromny przełom w podejściu do przemocy domowej. Ubolewa jednak, że ustawodawca zatrzymuje się w połowie drogi. "O nakazie opuszczenia mieszkania powinni decydować sami policjanci. Postępowania z udziałem prokuratury trwają, a przecież w przypadku przemocy domowej liczy się czas" - mówi Nowakowska.
W 2008 roku policja zarejestrowała blisko 140 tysięcy ofiar przemocy domowej. Dziś wobec sprawców można zastosować dozór policyjny albo tymczasowy areszt. Ale więzienia są przepełnione, więc widmo aresztu nikogo nie odstrasza. A dozór to jedynie obowiązek stawia się na komisariacie w określonym czasie.
p
31 699: tyle dzieci młodszych, niż 13 lat było w 2008 roku ofiarami przemocy domowej
86 455: tyle razy interweniowała w 2008 roku policja w sprawach o przemoc domową