Szefowie 27 państw Unii Europejskiej staną przed testem wobec obywateli i testem na solidarność wobec państwa, które znalazło się w trudnej sytuacji gospodarczej i finansowej. To będzie egzamin z solidarności, która jest jedną z podstawowych wartości Unii Europejskiej.
Kryzys dotknął Grecję, państwo członkowskie Unii Europejskiej, która jest w strefie euro od początku jej istnienia. Wielkim paradoksem jest to, że uruchamiając strefę euro, nie przewidziano instrumentu wspierającego kraj, który potrzebuje pomocy dla wyjścia z kryzysu. Nie wprowadzono takiego mechanizmu także do nowego traktatu. Z założenia gospodarek strefy euro ten kryzys nie powinien nigdy dotknąć. Ale dotknął i od kilku miesięcy Grecja jest tego żywym przykładem.
W pakcie stabilności i wzrostu zapisano mechanizm, który nie dopuszcza do powstawania w strefie euro zjawisk kryzysowych, ale nie zaproponowano instrumentu wyjścia z kryzysu, który może powstać przy dużym udziale czynników zewnętrznych. Unia Europejska, jeżeli chce być czymś więcej niż strefą wolnego handlu, powinna przyjść Grecji z pomocą. I nie chodzi o lakoniczny punkt w konkluzjach ze szczytu, ale o autentyczny odruch przywódców 27 państw członkowskich, który dowiedzie, że europejska solidarność naprawdę istnieje.
Grecja potrzebuje solidarności o silnym podłożu ekonomicznym. Zgadzam się z niemieckim ministrem finansów Wolfgangiem Schaeublem, że trzeba stworzyć coś na kształt Europejskiego Funduszu Walutowego, aby zacieśnić koordynację polityk gospodarczych. Tego nie przewidziano, powołując w 1999 r. do życia Unię Gospodarczą i Walutową.
Nie trzeba zmieniać regulacji obecnego traktatu, żeby udzielić pomocy Grecji. Również wprowadzenie nowych środków usprawniających działanie strefy euro może odbyć się z wykorzystaniem mechanizmu wzmocnionej współpracy. Teraz jest na to czas. Uważam, że jakaś forma funduszu ratunkowego w strefie euro jest niezbędna. Oczywiście skorzystanie z takiego wsparcia związane byłoby z koniecznością spełnienia określonych warunków, a także z mechanizmem monitorowania i wywiązywania się ze zobowiązań.
Zwrócenie się przez Grecję o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego stworzyłoby pewien precedens i mogłoby zachwiać wiarygodnością strefy euro. Ten kryzys jest więc także szansą na refleksję. Już widać, że ani unia gospodarcza, ani polityczna nie istnieją, i najwyższy czas, żeby wyciągnąć z tego wnioski.
Dyskusja o stworzeniu instrumentu skoordynowanej pomocy dla państw, które są w opałach finansowych i gospodarczych, dopiero się zaczyna. Polska powinna być w awangardzie tej debaty po to, aby odcisnąć ślad w dyskusji nad przyszłym instrumentem pomocy dla państw ze stefy euro, które będą potrzebować wsparcia ze strony ich członków. Nikt lepiej niż my, Polacy, nie potrafi wpisać się w dyskusję o europejskiej solidarności i odpowiedzialności.
Autorka jest przewodnicząca komisji rozwoju regionalnego w Parlamencie Europejskim, była komisarzem UE ds. polityki regionalnej