Moskwa nie wykonuje zbędnych gestów, każdy krok na arenie międzynarodowej podporządkowuje swoim interesom. Nie inaczej jest w wypadku Katynia.

Zapomnijmy o ekspiacji. Gdyby tak było, objęłaby ona również zaszłości historyczne między Rosją i państwami bałtyckimi oraz Ukrainą. Tymczasem wobec nich Moskwa trzyma sztywny kurs.

Reklama

Za prezydentury Putina Kreml zaczął uprawiać Realpolitik w najczystszej formie. Nie odbudowywał wcale imperium ani nie tworzył ideologicznej alternatywy dla Zachodu – nie należy brać słów za czyny. Kierował się rachunkiem zysków i strat. Można zaryzykować tezę, iż nawet konflikty historyczne z Polską, krajami bałtyckimi i Ukrainą nie miały wiele wspólnego z wartościami czy obroną rosyjskiej wizji świata; były kalkulacją.

Strategia Kremla wobec UE polega na ignorowaniu jej jako całości i uprawianiu polityk bilateralnych z poszczególnymi państwami. Polska i kraje bałtyckie skonfliktowane z Rosją nie w sferze interesów, ale interpretacji przeszłości, wpisywały się w tę linię. Berlin i Paryż nie chciały tworzyć z nami wspólnej polityki wschodniej, bo uważały nasze pretensje wobec Moskwy za awanturnictwo. Kreml dostawał to, czego chciał – Unię pokawałkowaną. Dawało mu to komfort gry jak równy z równym. Gdyby miał przed sobą unijny monolit, musiałby uznać jego wyższość, unijny PKB jest wszak piętnastokrotnie wyższy od rosyjskiego.

Reklama

Strategia ta przynosiła efekty, ale jej możliwości się wyczerpały. Polska pokazała, że jest silnym graczem w UE, potrafi budować koalicje, zainicjowała Partnerstwo Wschodnie, jedyną rozwojową strategię Unii na obszarach byłego ZSRR, zablokowaliśmy kredyt na Gazociąg Północny z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Mamy możliwości, by posługując się prawem i mechanizmami unijnymi, torpedować w wielu punktach układy bilateralne.

... czytaj dalej



Reklama

– Jesteście jednym z bardziej liczących się krajów unijnych, nie opłaca się już zadrażniać stosunków z Polską, lepiej mieć was wśród sprzymierzeńców niż wrogów – mówi "DGP" Fiodor Łukianow, redaktor naczelny pisma "Rosja w Globalnej Polityce". – Ruchy wokół Katynia są częścią długofalowej strategii ocieplenia stosunków. Chodzi o stworzenie odpowiedniego gruntu dla rosyjskich poczynań w Europie, a nie o krótkotrwałe, koniunkturalne korzyści z polepszenia relacji z Warszawą. Moskwie opłaca się dziś grać na Polskę, przyniesie jej to wymierne korzyści w UE, na przykład złagodzenie naszego sprzeciwu wobec Gazociągu Północnego, ewentualne wspólne inwestycje w tranzyt gazu, rozbicie mentalnej koalicji Polski z krajami bałtyckimi, wbicie klina między Polskę oraz Ukrainę i w efekcie zrewidowanie polskiej polityki wciągania Kijowa do struktur zachodnich, stępienie ostrza potencjalnych koalicji antyrosyjskich montowanych przez Polskę w UE.

A Pribałtyka, jak w Rosji pogardliwie wyrażają się o Litwie, Estonii i Łotwie? Konstantyn Zatulin, polityk Jednej Rosji, w rozmowie z nami mówi wprost: – Polska ma sporą wagę głosu w UE, Pribałtyka zaś interesuje nas tylko dlatego, że jest tam rosyjska mniejszość.

Ukrainę można szantażować odcięciem gazu, państwa bałtyckie zaś są za słabe, by przeforsować w UE jakąkolwiek antyrosyjską inicjatywę, a tym bardziej kształtować jej politykę wschodnią. Wobec tych krajów nadal korzystniej jest utrzymywać spory historyczne w stanie wrzenia i dyskontować je. Realpolitik doradza tu wojnę, wypadku Polski zaś – pokój i ograniczoną współpracę.