Prezydentowi udało się zablokować jeden z kluczowych dla wiarygodności Platformy projektów - rozpoczęcie reformy polskiej służby zdrowia. Drugi projekt - oskrobanie pomostówek i początek reformy na polskim rynku pracy - Platformie udało się obronić. Przy tej okazji dowiedzieliśmy się, że nasza polityka znowu jest w ruchu; martwy rytuał wzajemnych wyzwisk na linii bezalternatywnie rządzącej Platformy i skazanego na jałową opozycyjność PiS-u udało się ożywić, rozluźnić. Można skutecznie użyć prezydenta, jak to robi Jarosław Kaczyński, albo można poprzesuwać po politycznej szachownicy SLD - jak to robi zarówno PiS, jak i PO. Sojusz, dopóki jego sondażowe poparcie sięga 5, a nie np. 15 procent, jest koalicjantem tanim i wygodnym, nawet jeśli nieco obrotowym. Poza tym Napieralski nie rządzi w SLD, jak on sam mógł do tej pory myśleć. Partyjna starszyzna przerzuca poparcie z niego na Olejniczaka, gdy to jej wygodne.

Reklama

Po głosowaniu w sprawie prezydenckich wet premier Tusk ogłosił zwycięstwo, choć wywalczył tylko remis, ze wskazaniem. Wolał powiedzieć, że szklanka jest do połowy pełna, niż biadać. Był asertywny i pozytywny aż do bólu i trzeba powiedzieć, że dobrze odegrał swoją rolę - ustawiając PiS w roli zawalidrogi.

I trzeba powiedzieć, że ta rola zaczyna być dla PiS-u problem. Jarosław Kaczyński jest politykiem twardym i zdeterminowanym - w przeciwieństwie do własnego brata, którego dziś musi używać jako Wunderwaffe. Kiedy odsuwano go od władzy, użyto wobec niego wielu brudnych chwytów. Ale dzisiaj zgodził się, aby jego partia była wyłącznie partią społecznego pesymizmu, która czeka na katastrofę, aby Jarosław Kaczyński mógł powrócić z gromkim „a nie mówiłem!?” na ustach. Jednak nikt nie życzy sobie nowej afery Rywina, kolejnego kryzysu w Unii czy na Wschodzie. Nie życzymy tego nawet Platformie Obywatelskiej. Przynajmniej większość z nas, ci bardziej normalni. A dopóki tak jest, dopóty PiS - w swoim obecnym kształcie, jako partia radykalnego społecznego pesymizmu - nie będzie brany pod uwagę jako możliwa partia władzy.