Grzęda w Gruzji ryzykował wiele. To nie wynikało z jego wariactwa czy kozactwa, ale ze specyfiki pracy. Dziennikarz może być kilkadziesiąt metrów dalej i tak będzie miał swoją "story". Fotoreporter musi być w samym centrum wydarzenia, bo inaczej nie ma zdjęcia.
Wojtek nie lubił opowiadać ani o ryzyku, ani o sobie: "A co tu opowiadać. Trzaskałem foty i tyle" - zbywał ciekawskich. Chętniej mówił o człowieku, którego spotkał na swojej drodze, o zdjęciu, które zrobił, albo o zdjęciu, które chciałby zrobić.
To, że Grzęda woli milczeć o sobie, widać w fotografiach. Ich bohaterów możemy prawie dotknąć. Na chwilę być w samym środku wydarzenia. Głupio zresztą opowiadać o zdjęciach, bo każdy sam widzi, co widzi.
Ale kiedyś w Gruzji, przy piwie, zapytałem dyskretnie starszych kolegów Wojtka, utytułowanych zagranicznych fotoreporterów, co myślą o jego robocie. Tak z czystej ciekawości.
"Stary, on ma niesamowite oko. Zresztą sam zobaczysz, jak ogłoszą wyniki World Press Photo" - usłyszałem. No i się nie pomylili: trzecia nagroda i to w najbardziej prestiżowej kategorii "Wydarzenia. Reportaż" (spot news stories), w najważniejszym na naszej planecie konkursie dla fotoreporterów. Wspomnę tylko, że w konkursie uczestniczyło 5,6 tys. "zawodników" ze 124 krajów całego świata, a jurorzy obejrzeli ponad 96 tys. zdjęć.
Wojtek przyjął wiadomość o nagrodzie z charakterystycznym dla siebie sofistycznym spokojem. Kiedy spotkamy się na oblewaniu, opowie pewno o zdjęciach, które ma zamiar zrobić w najbliższej przyszłości. Choć za to, co już zrobił, należą mu się największe gratulacje. Gratulacje płyną także do innych polskich lauraetów tegorocznej edycji World Press Photo. Justyna Mielnikiewicz - druga nagroda w kategorii "Portrety" za fotoreportaż opublikowany w "The New York Times". W kategorii "Życie codzienne" - zdjęcie pojedyncze trzecią nagrodę zdobył Tomasz Wiech z "Gazety Wyborczej". Laureatem trzeciej nagrody w kategorii "Fotografia sportowa" - zdjęcie pojedyncze jest Tomasz Gudzowaty. Do tego dochodzi druga nagroda w kategorii "Arts and Entertainment" dla Kacpra Kowalskiego z Kosycarz Foto Press.
Kiedy jechałem do Gruzji, prawie nie znałem Wojtka Grzędzińskiego. Posłałem mu SMS-a: "Nadjeżdżam" i dostałem krótką odpowiedź: "No to super!". Przez chwilę zastanawiałem się, jak będzie wyglądała praca z 28-letnim "młodziakiem". Od tego czasu przejechaliśmy setki kilometrów, poznaliśmy dziesiątki ludzi, przegadaliśmy długie godziny - pisze Paweł Reszka.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama