Prezydent i premier słusznie - choć osobno - podjęli decyzję o konieczności odwiedzin miejsca tragicznego pożaru w Kamieniu Pomorskim. Dobrze, że zadeklarowali pomoc, chociaż najważniejszy wydaje mi się aspekt moralny - obowiązkiem przywódców kraju jest być z ludźmi, gdy ci cierpią. Być tak, by to zauważono, ale jednocześnie możliwie dyskretnie. To się tym razem udało. Nikt nie obiecał za wiele, nikt nie poszedł w populizm.

Reklama

Niebezpieczeństwo tkwi teraz moim zdaniem w próbach zbyt szybkiego poszukiwania winnych, w pragnieniu natychmiastowego znalezienia kogoś, kogo można by obarczyć winą za tragedię. Albo w wierze, że jakaś wielka akcja przeglądów budynków socjalnych wyeliminuje takie zdarzenia na przyszłość. To nie jest ani wizja prawdziwa, ani mądra. Wnioski trzeba wyciągać, ale spokojnie. Jakby to nie brzmiało, teraz czas przede wszystkim na modlitwę za ofiary pożaru.