Kilka lat temu, przed i po sukcesie 2005 roku, prezes PiS opisywał przyszłość swojej formacji jako powtórzenie fenomenu niemieckiej CDU - CSU, wielkiego bloku łączącego najróżniejsze środowiska od umiarkowanych liberałów po narodowców.
Takie wieści dochodzą zza fasady głównej partii opozycyjnej. Myślę o nich z mieszaniną współczucia i złośliwej satysfakcji. Współczucie bierze się stąd, że Kaczyński niezdolny od długiego czasu do równorzędnej rywalizacji z rządzącą Platformą Obywatelską, nie przegrywa z nią na rynku idei. Poglądy lidera PiS są ogólnie znane i klarowne, on zaś pozostaje im na ogół wierny. Druga strona, choć trudno jej przypisać całkowity brak realnego planu rządzenia, ostatnio osłania jego niezbyt wyraziste kontury wizerunkowymi igraszkami. Przyjmują one coraz częściej twarz Janusza Palikota zabawiającego się chłeptaniem z piersiówki. To wystarczy Platformie, aby być na czele sondażowych list. W takiej sytuacji Kaczyńskiemu bardzo trudno myśleć o ekspansji, o pozyskiwaniu nowych środowisk. O wyjściu poza najlepiej mu znany teren - małej, mocno przaśnej struktury związanej żelazną dyscypliną.
>>> Michalski: Tusk i Kaczyński nie do zastąpienia
A skąd jednak złośliwa satysfakcja? Gdy słyszę, że Kaczyński ze spokojem godzi się na czyjeś odejście z partii (ostatnio grupy Libickiego czy posła Mojzesowicza), bo woli mieć formację mniejszą, ale bardziej spójną, powtarzam sobie: a nie mówiłem. On nie przegrywa wyłącznie z PR-owcami czy z Palikotem, to nie jest tylko problem wizerunku.
Jak podsumować jego usiłowania, aby zewrzeć szeregi partii, aby nadać jej jedną twarz - własną - aby nie tolerować nawet koncesjonowanej różnorodności? Gdy Kaczyński mówi sobie: lepiej ciasne, ale własne, realizuje scenariusz samospełniającej się przepowiedni. Im bardziej ciasne, tym bardziej własne. Ale im bardziej własne, tym bardziej ciasne. Zwłaszcza w przypadku partii opozycyjnej, której nie skleja najskuteczniejsze spoiwo: udział we władzy.
>>> Zaremba: PiS karmi Polaków kotletem schabowym
Przed takim modelem stronnictwa politycznego przestrzegam każdego lidera, ale pozbawionego medialnego wsparcia Kaczyńskiego - w szczególności. Przy czym złośliwa satysfakcja szybko zmienia się u mnie w niepokój. Bo demokracja bez silnej, rozwojowej opozycji, będzie demokracją ułomną, zbyt nachyloną w jedną stronę. W tym sensie prezes PiS zdaje egzamin nie tylko przed samym sobą.
______________________________________
NAJNOWSZE TEKSTY PIOTRA ZAREMBY:
>>> „Generał Nil" to świetny portret epoki
>>> Biografie niepożądane i zakazane