Należy sobie najpierw zadać pytanie, czy jakiekolwiek prawo ogranicza wolność? Wiemy jednak, że tak nie jest, bo prawo może nam tę wolność jedynie gwarantować. Analizując problem spotów używanych podczas kampanii wyborczych, sytuacja jest podobna, ponieważ ograniczanie wolności słowa może je - co jest pewnym paradoksem - prawnie zabezpieczać. Przecież wolność słowa nie może być związana z tak dowolną interpretacją jak niczym nieskrępowane oczernianie, pomawianie, czy zniesławianie ludzi. Jeśli w ten sposób będzie wyglądać wolność słowa, to w ten sposób będziemy odchodzili od prawa.

Reklama

>>> Zaremba: Sąd niepotrzebnie wmieszał się w politykę

Wolność nie jest jednak bezwarunkowa, ma swoje ograniczenia, bo przekonanie, że jesteśmy wolnymi ludźmi nie polega na tym, że możemy np. zamordować sąsiada. Wolność musi być gwarantowana prawnie i musi działać zgodnie z prawem. Podobnie wolność słowa będąc gwarantowana prawnie, nie oznacza równocześnie, że będzie wykorzystywana w sposób bezprawny przeciwko ludziom, czy organizacjom. Gdyby sąd wydał wczoraj inną decyzję niż ta jaka zapadła, można byłoby na tej zasadzie rozbudować cały istniejący w Polsce marketing, kopiując praktyki marketingu politycznego i tworząc jego nowa dziedzinę, tzw. marketing szkalujący. Dzięki temu już następnego dnia Pepsi Cola mogłaby wyprodukować spoty reklamowe z przekazem typu: "ludzie przestańcie pić tę colopodobną, wredną substancję, która wam szkodzi, bo w zamian proponujemy wam własny, lepszy produkt". Tego jednak robić nie wolno, bo jest to zniesławianie i pomawianie, co z wolnością słowa nie ma nic wspólnego.

___________________
PRZECZYTAJ TAKŻE:
>>> Pochanke: To cios dla PiS
>>> Michalski: Sądowy zakaz spotu nic nie da