Lech Wałęsa zawsze był za, a nawet przeciw. W czasach komunizmu przynosiło to efekty - podpisywał się w prawie uniżonym liście do generała Jaruzelskiego jako "kapral Wałęsa", w dwa dni później wykonywał antykomunistyczny gest i pozostawał liderem oporu społecznego. Był człowiekiem bliskim kręgom kościelnym, a równocześnie korzystał z talentów Adama Michnika. Kłopot zaczął się w czasach demokratycznych. Zrazu jego wolty były zrozumiałe, wynikały z nich fundamentalne wybory polityczne. Potem coraz trudniej było za nim nadążyć.

Reklama

Wolta pierwsza - Po kontraktowych wyborach 1989 roku Lech Wałęsa jako lider Solidarności obiecuje premierostwo Bronisławowi Geremkowi. Jednak latem pod wpływem braci Kaczyńskich zmienia front - premierem zostaje Tadeusz Mazowiecki, co oznacza w teorii zwycięstwo bardziej prawicowych odłamów solidarnościowego obozu.

>>> Ziemkiewicz: Wałęsa znów prezydentem

Wolta druga - Wiosną 1990 Lech Wałęsa zaczyna krytykować rząd Mazowieckiego. Latem zgłasza się jako kandydat na prezydenta popierany m,in. przez centroprawicowe Porozumienie Centrum Kaczyńskich, liberałów, narodowych katolików z ZChN i związek Solidarność. Pokonuje Mazowieckiego dzięki antyrządowej kampanii wyrażającej niezadowolenie z kierunku przemian symbolizowanych nazwiskiem Leszka Balcerowicza. Rzuca podczas niej wiele obietnic - np. 100 milionów dla każdego.

Wolta trzecia - Jako świeżo wybrany prezydent Lech Wałęsa zapomina o obietnicach i proponuje pozostanie na stanowisku premiera Mazowieckiemu. Gdy ten odmawia, stawia na liberałów. W rządzie Jana Krzsztofa Bieleckiego za gospodarkę odpowiada krytykowany w kampanii Leszek Balcerowicz. Głównym autorom swego sukcesu Kaczyńskim Wałęsa oddaje jednak swoją kancelarię. Ale upokarza ich publiczną zapowiedzią popierania "lewej nogi".

>>> Zaremba: Wałęsa wyłudził kieszonkowe i ruszył na wagary

Wolta czwarta - Po wyborach parlamentarnych jesienią 1991 Wałęsa obraca się ostatecznie przeciw dawnym sojusznikom uniemożliwiając definitywnie powstanie silnego bloku centroprawicowego. Aby powstrzymać - chwilowo bezskutecznie - powołanie rządu Jana Olszewskiego, nie waha się udawać podczas negocjacji bólu brzucha. Wyrzuca Kaczyńskich ze swojej kancelarii. Coraz wyraźniej opiera się na służbach specjalnych i wojsku.

Reklama

Wolta piąta - W latach 1992-1993 prezydent Wałęsa w teorii popiera centroprawicowy rząd Hanny Suchockiej oparty na porozumieniu 7 partii - w tym Unii Demokratycznej i ZChN. Równocześnie, choć Suchocka okazuje mu demonstracyjny respekt, stale podgryza tę ekipę oferując stanowisko premiera najróżniejszym ludziom - od szefa związku Solidarność Mariana Krzaklewskiego po liberalnego Andrzeja Olechowskiego. Kiedy w kwietniu 1993 dochodzi do głosowania nad votum nieufności dla Suchockiej, bliski Wałęsie polityk ZChN Jan Łopuszański namawia kilku posłów aby głosowali przeciw. Gabinet upada, a Wałęsa nieoczekiwanie rozwiązuje parlament torując drogę do władzy lewicy. Podczas kampanii inspiruje na dokładkę powstanie nowego ugrupowania - BBWR - zmniejszając szanse innych partii solidarnościowych. Według powszechnej wtedy opinii Wałęsa bał się, że dotychczasowy Sejm uchwali ustawę lustracyjną, co postawi na porządku dziennym sprawę "Bolka".

Wolta szósta - Po roku 1993 Lech Wałęsa współpracuje z nową koalicją SLD-PSL. Zrazu sprzyja bardziej ludowcom, potem zadaje śmiertelny cios premierowi Waldemarowi Pawlakowi zmuszając go do rezygnacji na rzecz postkomunisty Józefa Oleksego. Pod koniec roku 1994, w obliczu nowych wyborów przystępuje do frontalnej wojny z lewicą. Towarzyszy temu zmiana dekoracji ideowych. W komisji konstytucyjnej prezydenta reprezentuje początkowo liberalny rzecznik praw człowieka profesor Andrzej Rzepliński. Potem zmienia go z dnia na dzień ZChN-owiec Walerian Piotrowski. Te manewry, łącznie z wyrzuceniem demonicznego szefa gabinetu Mieczysława Wachowskiego, pozwalają Wałęsie skupić wokół siebie solidarnościowych wyborców. Ale i tak przegrywa o włos z Aleksandrem Kwaśniewskim.

>>> Morozowski: Wałęsa wybrał lepszą imprezę

Z tych wolt nie wynikło więc nic poza zamętem a scenie politycznej i klęską samego Wałęsy. Późniejsze jego wygibasy nie miały już większego znaczenia, choć bywały widowiskowe - jak wówczas gdy po latach obrazy na Kwaśniewskiego wystąpił u jego boku na antykaczystowskim wiecu. wiecu. Mówił na przemian dobrze i źle o rozmaitych ludziach. W roku 2005 zaatakował frontalnie Donalda Tuska zarzucając mu, że ten nic nie robi, ale ostatecznie poparł Platformę Obywatelską. Po raz drugi krytykował ją przed kilkoma tygodniami, ale wyciszył krytykę, gdy tylko jego syn Jarosław dostał miejsce na liście PO do europarlamentu. Zamierza jednak najwyraźniej popierać w tej kampanii dwie partie - euroentuzjastyczną PO i eurosceptyczny Libertas. Stałym wrogiem pozostają po roku 1991 jedynie bracia Kaczyńscy.