Każde wydarzenie, które ma złe konotacje, opozycja zawsze zrzuca na karby aktualnie rządzącej władzy. Takie jest jej święte prawo. I tak się dzieje teraz, po zamieszaniu w samym centrum Warszawy. Dla mnie natomiast oczywiste jest to, że ostatecznie skończył się etap tzw. szczęk, które opanowały Warszawę we wczesnej fazie zmian ustrojowych. W tamtym czasie znajdowały swój sens, pokazując zdolność naszego narodu do organizacji i brania spraw we własne ręce. Ten czas definitywnie się skończył.

Reklama

Podczas akcji przejmowania budynku przez komornika kolejny raz okazało się, że nie potrafimy działać sprawnie. Nie potrafimy też tak wychowywać ludzi, by przestrzegali prawa. To jedyna rzecz, która w całej ostatniej akcji okazała się tak bardzo polska. Mimo że wszyscy doskonale wiedzieli, iż prawo stoi po stronie komornika. Zadyma w centrum stolicy obnażyła naszą słabość organizacyjną. Wszystko odbywało się bez zdecydowanego dowodzenia i bez zdolności przewidywania rozwoju wydarzeń. W czasie, gdy policja szturmowała drzwi, obok było otwarte okno.

Większość naszego społeczeństwa – zwłaszcza mieszkańców centrum Warszawy – nie kibicowała jednak kupcom. Barak Kupieckich Domów Towarowych stał w sercu stolicy i każdy przyzna, że był do bólu obrzydliwy. A kupcy nie budzili pozytywnych emocji, nie przestrzegając prawa. Bardzo dziwi to, że władze miasta nie były w stanie przygotować się na taki rozwój wydarzeń. O tym, że napięcie rośnie i będzie nerwowo, wiadomo było od dłuższego czasu. Są też zarzuty, że policja ruszyła do ukrócenia przepychanek zbyt późno. Usłyszeliśmy w odpowiedzi, że funkcjonariusze są zmęczeni. I dlatego ściągano posiłki z Płocka, Radomia i Białegostoku. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że w Warszawie jest zaledwie dwustu policjantów.

Odpowiedzialnością za wczorajsze zamieszki obciążałbym zarząd spółki KDT, który nie informował kupców wynajmujących lokale o propozycjach miasta na przeniesienie działalności w inne miejsca. Widziałem zestawienie ośmiu sugestii, z którymi zapoznawany był zarząd od kwietnia zeszłego roku. Niektóre propozycje były rzeczywiście sensowne. Na żadną jednak spółka nie udzieliła odpowiedzi.

Reklama

Protest kupców spowodowany ignorancją ich przedstawicieli był zupełnie zrozumiały. Wielu miało w domu towarowym interes swojego życia. Normalnie, gdy ktoś ma w perspektywie utratę dochodu, zaczyna szukać wyjścia. Jednak zarząd KDT do końca łudził swoich klientów nadzieją, że zdoła zatrzymać budynek. Za swoją lekkomyślność spółka powinna odpowiedzieć.

Prezydent Gronkiewicz-Waltz ma duże wsparcie opinii publicznej. A szeroko komentującym posłom Prawa i Sprawiedliwości przypomnę, jak zamykali klub „Le Madame”. To akurat nie odbywało się w słusznej sprawie. Klub skupiał wokół siebie różne środowiska, m.in. Porozumienie Kobiet 8 marca, Instytut Stosowanych Nauk Społecznych czy Mistrzowską Szkołę Wajdy. Protestowało wtedy mnóstwo ludzi z kręgu kultury. Gdyby upolityczniać sprawę KDT, rację ma środowisko Platformy.