Wybory nadchodzą coraz większymi krokami. Wraz z nimi zakończy się historia kilku partii. Nie pomogą nagłe skoki w sondażach ani lisi spryt ich liderów ogarniętych paniką przed osądem wyborców. Nie pomoże Jacek Żakowski, który rad by stać się ojcem chrzestnym POLiSa, a nawet pracownie, które wpychają Donalda Tuska w ramiona Andrzeja Leppera.

Reklama

Tusk już raz wygrał dzięki sondażom, wygrał rolę pierwszego opozycjonisty. Dla PO jedyną szansą na objęcie władzy są wybory, a dla PiS coraz bardziej oczywiste staje się, że wybory to najmniejsze zło. Wprawdzie czeka nas obecnie festiwal wypowiedzi autorytetów, którzy odkryją, że seksafera to nic takiego, łapówki dla Leppera nie są tak groźne jak działalność CBA, a Łyżwiński jest niewinną ofiarą gwałtu na demokracji zadanego przez braci Kaczyńskich. Celem tych zabiegów będzie kolejna nocna zmiana. Tusk jednak osiągnął wiek polityczny, w którym od nocnych skoków w bok do Renaty Beger woli trwałe związki, choćby z Aleksandrem Kwaśniewskim. A takie paradne małżeństwo zarejestrować można tylko po orzeczeniu PKW.

Nietrudno sobie wyobrazić, co będzie motywem nowych wyborów. Wczesny sezon polowań na Kaczki zaowocuje gwałtownym przekonywaniem łowionych, że nie tylko z Kaczkami nie mają nic wspólnego, ale nigdy nawet nie obrośli w piórka. Miki Tusk był zawsze tępioną przez Kaczory myszką. Dziewica Beger przedstawi taśmy cnoty, na których wprawdzie cnotą handlowała, ale to właśnie przekona wszystkich do jej niewinności. Nie wzięli za darmo, to jak mogli za stanowiska?

Dziewictwo Aleksandra Kwaśniewskiego będzie tu niekwestionowane. Nie ma on nic wspólnego ani z prawem, ani też ze sprawiedliwością. Roman Giertych dzięki Witoldowi Gombrowiczowi zdemaskowanemu jako znany piewca pedofilów będzie się mógł zdecydowanie odróżnić od obydwu Kaczyńskich. Gombrowiczowska gęba z "Ferdydurke" nie pasuje ani do Lecha, ani do Jarosława. Jest za to niezbitym dowodem, że w wojnie Giertych - Gombrowicz pisarz zaczął pierwszy.

Reklama

Większy problem ma ojciec Tadeusz Rydzyk. Będąc przy poczęciu koalicji, trudno mu wyprzeć się jej ojcostwa. Aborcja też tu całkowicie nie wchodzi w grę. Pozostaje ojcu dyrektorowi jedynie twierdzić, że chodziło o LiS, a "p" się jakoś pomyliło. Nie jemu jedynemu. Zresztą już dawno w porządnych domach uczono, że wszystko co na "p" jest niezdrowe lub nieprzyzwoite.

Tylko Kaczory przed myśliwymi się nie schowają. Tym bardziej że dwóm trudniej. Pozostaje im więc rola gwałcicieli. Teraz dzięki Adamowi Michnikowi nawet w Pirenejach wiadomo, że zgwałcili demokrację, odebrali publicznym mediom nieskazitelną obiektywność, a sądy od zawsze sprawiedliwe obecnie czekają z wyrokami na PiS-owskie dyrektywy. Zresztą szerzące się gwałty zaczynają mieć potwierdzenie w statystykach przyrostu naturalnego. Od dwóch lat zamiast nas ubywać, rodzi się coraz więcej. Łyżwiński sam wszystkiego by nie zrobił.

Niezależnie od motywów politycznych czeka nas też zmiana stylu kampanii wyborczej. Zapowiedzią tego było hasło Józefa Oleksego, że będzie ostry jak brzytwa. Brutalne wyliczanie Aleksandrowi Kwaśniewskiemu zegarków to znak czasów, kiedy CBA wkracza w życie prywatne polityków. Życie - należy dodać - miodem i bezą płynące.

Reklama

Oleksy narzucił coś jeszcze niezdrowego w kampanii politycznej. Czepianie się Wojciecha Olejniczaka, że ten nie zna dostatecznie angielskiego, jest przekroczeniem pewnej bariery. Do tej pory politykom SLD wystarczyło pokazać, że wcale tak dobrze nie mówią po rosyjsku.

Styl na Oleksego (nie chodzi tu oczywiście o bujną fryzurę), "ostry jak brzytwa", zacznie dominować w najbliższych wyborach na całego. Czekać, aż przeniesie się na inne kampanie reklamowe: od żyletek do golenia począwszy, na chipsach skończywszy. Takie to będzie już polskie życie polityczne - pełne gwałcicieli, brzytew i dziewic z odzysku.