Chyba się nie da.
W 2011 r. nie unikniemy zderzenia z rzeczywistością, która sporo będzie się różniła od upudrowanych przekazów. Podwyżka VAT przełoży się na wzrost cen, tak samo jak idące gwałtownie w górę ceny benzyny. Nie ma siły – będzie drożej. Wyższy VAT uderzy przede wszystkim w firmy, ale to nie znaczy, że jego skutki nie będą miały wpływu na portfele Polaków. Wręcz przeciwnie, ponieważ VAT obejmie całą gospodarkę, podwyżka rozpełznie się po wszystkich zakamarkach domowych budżetów, od czynszu za mieszkanie po opłaty za garaż. Swoje trzy grosze dołożą gminy, bo one też potrzebują pieniędzy. Rachunek swoim podopiecznym będą w końcu musieli wystawić wszyscy, od ministra po burmistrza i wójta. Nie ma co się dziwić, żyć ponad stan nie można przecież wiecznie.
O swoim istnieniu przypomni inflacja. To podstępny zabójca gospodarki, groźny tak samo dla firm, jak i dla domowych oszczędności. W górę pójdą stopy procentowe, bo Rada Polityki Pieniężnej nie będzie czekała, aż skok cen rozłoży nasz system finansowy. Wygląda na to, że pierwsza podwyżka stóp będzie już w styczniu. W rezultacie powoli pójdzie w górę oprocentowanie kredytów. Na wysokie raty będzie mogło sobie pozwolić coraz mniej Polaków.
Tak, z grubsza biorąc, będzie wyglądała nasza walka z kryzysem, z dziurą budżetową, z konsekwencjami nadmiernego zadłużenia państwa. W łagodnej wersji będą to pełzające, ale ogarniające coraz szersze sfery prywatnych budżetów wzrosty cen. Do pewnego momentu mogą być nawet mało odczuwalne, ale nie łudźmy się – w końcu dadzą o sobie znać. Ile w tym ruchu cen w górę będzie wzrostów wynikających z VAT, a ile podwyżek doczepionych przy okazji? Trudno powiedzieć, ale na pewno sporo.
Do tej pory optymistyczna interpretacja rzeczywistości była stosunkowo prosta, bo w gospodarce nie brakowało plusów. To stwarzało dobry klimat do zakupów, nakręcało koniunkturę, nie pozwalało gospodarce stać w miejscu. W gospodarce liczą się nie tylko fakty, lecz także nastroje.
Teraz będzie trudniej o miłą atmosferę.
Komentarze (4)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeRazem uważam będzie około 100 mld. PLN plus 120 mld. PLN deficyt budżetowy plus spłata długu odsetki, daje to Polsce deficyt w granicy 220 mld. PLN. PKB 240 mld. PLN. Obciążenie gospodarki to 340mld z tego 100mld tracimy bezpowrotnie. Do tej pory przez okres transformacji straciliśmy biliony PLN przy liberalnej gospodarce Mówienie o zielonej wyspie to aż wstyd że mamy takich fachowców w rządzie. Gdzie z tego utrzymać państwo. Ja bym chciał by wyszły ustawy,- aby urzędnicy samorządowi, urzędnicy rządowi, posłowie, senatorowie, rząd, zaczęli tworzyć przedsiębiorczość i przynosili wpływy gotówkowe na własne utrzymanie. Tworzyli ustawy o wolnym rynku nic nie stoi na przeszkodzie aby już korzystali sprawdzili jak się pracuje w Polsce z przepisami jakie tworzyli. Nic nie stoi na przeszkodzie aby były przedsiębiorstwa prywatno-państwowe. Zaczniemy obniżać koszty państwa, obniżą się koszty pracy, ZUS. Ludzie jak będą dobrze zarabiali sami się ubezpieczą zakładając polisy ubezpieczeniowe na życie. Albo podatek katastralny od majętności czy to w złotówkach czy to w majątku kilku domów Zaczną inwestować pojawi się pieniądz na rynku, w postaci podatków panów co zarobili za dużo na Polskiej gospodarce Przy spółkach prywatno-państwowych czy samorządowych samorządowych zakłady zaczną same się pilnować nie będzie potrzebna armia urzędników skarbowych. Zaczniemy wtedy i konkurować z rynkiem Chińskim zwiększy się eksport a oto chodzi aby w tej Polsce zaczęło lepiej się żyć, dorównywać krajom bogatszym. Jeżeli nie zaczniemy reform nie mamy co już sprzedać, pieniądze z UNII się skończą w
2015 r. CO nam wtedy zostanie myślę że kolejny rozbiór Polski.