Europoseł uważa, że decyzja Parlamentu Europejskiego, który przyjął rezolucję odrzucającą porozumienie w sprawie unijnego budżetu, jest złą decyzją dla Polski.
Dwie grupy polityczne, EPP i socjaliści, głosowali za odrzuceniem tego budżetu. To oznacza, że Polska nie będzie miała tej możliwości, z której wszyscy się cieszyli, czyli budżetu na siedem lat - mówi Migalski.
To taka gra Parlamentu Europejskiego na wzmocnienie swojej pozycji i to jest gra ambicjonalna kilku polityków w europarlamencie. Jedyną grupą polityczną, która głosowała za przyjęciem porozumienia budżetowego, jest paradoksalnie grupa Camerona, politycy PiS i PJN. Natomiast nasi koledzy z Platformy też, tyle że nie zdołali przekonać swoich kolegów z EPP - dodaje europoseł.
Migalski przypomina, że podobnie jak PO, także europosłowie SLD nie byli w stanie przekonać frakcji socjalistów do odrzucenia rezolucji. To zdaniem europosła PJN oczywiście nie zamyka drogi do przyjęcia unijnego budżetu, ale wszystko mocno się opóźni. Teraz rozpoczną się negocjacje między Parlamentem i Radą Europejską, które powinny przynieść wspólne stanowisko. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, a Parlament ponownie odrzuci propozycję Rady, obowiązywać będą budżety roczne. Ostateczne głosowanie nad nowym dokumentem odbędzie się w czerwcu lub w lipcu.
Uważam, że na końcu będzie tak, iż ten budżet ostatecznie zostanie przyjęty, a ta gra wygląda na czysto polityczną - uważa Migalski.