Informacja, że niemiecka armia w ramach NATO nie jest w stanie zabezpieczyć krajów Europy Wschodniej, jest ważnym sygnałem dla Władimira Putina - ocenia Tomasz Pisula z Fundacji Wolność i Demokracja. Może to oznaczać, że NATO nie będzie "kruszyć kopii" za któryś z małych krajów na wschodzie Europy - przewiduje gość Polskiego Radia 24.
Zdaniem Tomasza Pisuli, jeżeli teraz Niemcy, Wielka Brytania, Włochy, Francja, czy Ameryka zostawią któreś z państw wschodniej flanki na żer Rosji, to będzie to oznaczało, że NATO, jako podmiot polityki międzynarodowej i gwarant bezpieczeństwa światowego, de facto się kończy. Gdyby tak się stało, oznaczałoby to sukces długofalowej polityki Rosji i wielkie osiągnięcie Władimira Putina - ocenia ekspert.
Zdaniem Tomasza Pisuli, nie chodzi o możliwości bojowe armii Niemiec, która liczy ponad 200 tysięcy żołnierzy, czy Wielkiej Brytanii, mającej dobrze przygotowaną armię, ale o brak chęci zaangażowania się w ewentualny konflikt z Rosją. NATO wydaje się niestety kolosem na glinianych nogach - ocenia gość Polskiego Radia 24. Stany Zjednoczone, w końcu zimnej wojny miały w Europie ponad 220 tysięcy żołnierzy - przypomina Tomasz Pisula. Teraz wojska amerykańskie liczą 57 tysięcy żołnierzy, w tym są żołnierze stacjonujący w Afryce Północnej. W najbliższym latach liczba ta będzie zmniejszona o kolejnych 10 tysięcy. Oznacza to, że Stany Zjednoczone strategicznie wycofują się z Europy - dodaje Tomasz Pisula.
Zdaniem eksperta, wycofanie się Stanów Zjednoczonych z Europy może mieć poważne skutki dla Polski. Tam, skąd wycofują się Amerykanie, pojawia się bowiem zwykle lokalny hegemon. W naszym wypadku są to Rosja i Niemcy, którzy są się w stanie dogadać między sobą, ponad głowami państw naszego regionu - dodał gość Polskiego Radia 24.
ZOBACZ TAKŻE: "Der Spiegel": Niemiecka armia w katastrofalnym stanie. Nie obroni wschodu Europy>>>