Airbus A320 niemieckich linii lotniczych Germanwings rozbił się wczoraj w okolicy miejscowości Barcelonnette. Na pokładzie było 150 osób, w tym sześciu członków załogi. Ratownicy i eksperci lotniczy cały czas pracują na miejscu katastrofy.

Reklama

Stanisław Biela podkreśla, że prowadzenie akcji wymaga sporych umiejętności. - W miejscu, gdzie uderzył samolot nachylenie zbocza wynosi sześćdziesiąt stopni, to oznacza, że nie można na nim stać, tylko się spada. Stok musi być odpowiednio zabezpieczony, aby można było asekurować ludzi podczas ich pracy - tłumaczy.

Ratownik podejrzewa, że identyfikacja ciał będzie trudna i może potrwać bardzo długo. Na miejsce tragedii przyjechały rodziny zabitych oraz prezydent Francji Francois Hollande, kanclerz Niemiec Angela Merkel i hiszpański premier Mariano Rajoy. Większość ofiar katastrofy to obywatele tych krajów.

Ekipy ekspertów szukają czarnych skrzynek samolotu linii Germanwings. Jak dotąd, znaleziono jedną z nich, ale nie wiadomo, czy uda się ją odczytać. Zapisy rejestratorów Airbusa A320 będą kluczowe, by wyjaśnić przyczynę wczorajszej tragedii.