Imam Mohamed Galaye Ndiaye mówi w "Rzeczpospolitej", że przychodzą do niego zaniepokojeni rodzice, i proszą o rozmowę ze swoimi dziećmi, które odcinają się od otoczenia.
Imam twierdzi, że 80 proc. udaje mu się odwieść tych ludzi od radykalnej interpretacji wiary. - Ci młodzi ludzie powołują się na słowa proroka, na wersety Koranu. W szczególności na surę 9., werset 5., w którym w niezwykle brutalny sposób każe się wiernym nienawidzić niewiernych, eksterminować ich [„zabijajcie niewiernych wszędzie, gdzie ich napotkacie, bierzcie ich w niewolę" - red.]. Ja wtedy staram się tłumaczyć, że w Koranie jest wiele sprzeczności, że nawet w samej surze 9., pod koniec wersetu 7. jest mowa o tym, że nie wolno zabijać kogoś, kto wobec nas zachowuje się sprawiedliwie. A przecież Belgia dała nam wszystko: pracę, edukację, mieszkanie. Nie można zrobić więcej - tłumaczy imam Ndiaye.
Imam tłumaczy też, dlaczego ten argument nie trafia do przekonania radykalnym muzułmanom. - Islam wciąż stoi przed wielką reformą teologiczną. Trzeba na nowo określić stosunek między muzułmanami i niemuzułmanami, nadać nowe znaczenie pojęciu obywatelstwa, od nowa określić rolę kobiety. Na razie wielu muzułmanów rozumie treści Koranu dosłownie - mówi Ndiaye.
Według muzułmańskiego duchownego wielki odsetek dżihadystów w Belgii wynika też z zaniechań państwa. - Belgia przez lata była bardzo otwarta dla imigrantów, ale nie poszła za tym próba integracji tych społeczności - tłumaczy imam.