Budowanie ministerstwa, które ma nadzorować wszystkie służby, jest niewskazane. To się jednoznacznie kojarzy z Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego, z którym mieliśmy do czynienia w okresie PRL. Taki krok nie zwiększy skuteczności służb. Proszę zwrócić uwagę, że nowy minister ma kontrolować tylko trzy służby: Agencję Wywiadu, Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Służba Wywiadu Wojskowego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego pozostają w gestii ministra obrony Antoniego Macierewicza, który bardzo rygorystycznie trzyma nad nimi pieczę. Takie ministerstwo miałoby sens, jeśli wszystkie służby znalazłyby się pod jego nadzorem.
Wiadomo, że niezależnie od tego, która partia rządzi, służby mają tendencję, by między sobą rywalizować. Ale właśnie po to jest instytucja koordynatora i kolegium ds. służb specjalnych, by takie spory likwidować i usprawniać pracę. Oczywiście powinno się to odbywać pod nadzorem premiera. Tu nie trzeba tworzyć nowego ministerstwa. Kwestia koordynacji to nie jest po prostu zmiana czapki.
Tworzenie tego typu resortów jest w świecie demokratycznym raczej niespotykane. Warto zwrócić uwagę, że poprzez centralizację minister koordynator będzie miał wgląd w akta szczegółowe. I choć teraz mamy stabilną sytuację polityczną, trudno się spodziewać szybkich zmian kadrowych, to zagrożeniem może być częsta rotacja tego ministra w przypadku np. niestabilnych koalicji. W kwestiach kontrwywiadowczych wiedza polityków nie powinna być zbyt duża, bo później może istnieć pokusa, by ją wykorzystać w bieżącym życiu politycznym.
*Z Markiem Biernackim rozmawiał Maciej Miłosz