Były prezes Trybunału Konstytucyjnego nie zostawił w TVN24 suchej nitki na projekcie ustawy o SN.

Reklama

Jak się czyta, to jest takie nieodparte wrażenie, że to raczej regulamin zakładu poprawczego niż ustawa o Sądzie Najwyższym. Pojawia się tam 388 razy słowo "dyscyplinarny" "izba dyscyplinarna", "sędzia dyscyplinarny", "prokurator dyscyplinarny". W obowiązującej wciąż ustawie o Sądzie Najwyższym pojęcie "prokurator" jest trzy razy rzadsze niż "sędzia". I to "prokurator" wyłącznie w formie kasacji - ocenił prof. Andrzej Rzepliński.

Jego zdaniem celem ustawodawcy - samym tekstem - jest "przytłoczyć i zastraszyć sędziów".

Nie tylko tych, którzy będą wyrzuceni jak zdarta płyta na śmietnik oraz tych, którzy zostaną sędziami Sądu Najwyższego, ale również wszystkich sędziów w Polsce - powiedział były prezes TK.

Według prof. Rzeplińskiego "projekt ustawy PiS jest niespotykany w skali europejskiej". Ocenił on, że Sąd Najwyższy "staje się departamentem Ministerstwa Sprawiedliwości".

Każdy z nas chce być obywatelem państwa, z którego jest dumny, z jego prawa, ze stosowania prawa. Tu obserwujemy, że faktycznym szefem SN zostanie minister sprawiedliwości, prokurator generalny - dodał prof. Rzepliński i zaapelował do prezydenta Andrzeja Dudy: niech pan nie robi tego Polsce.

PiS przygotowało projekt nowej ustawy o Sądzie Najwyższym, który przewiduje m.in. trzy nowe Izby SN, modyfikacje w powoływaniu sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku. Projekt pojawił się na stronach Sejmu w środę późnym wieczorem. Art. 87. projektu stanowi, że "z dniem następującym po dniu wejścia w życie niniejszej ustawy sędziowie SN, powołani na podstawie przepisów dotychczasowych, przechodzą w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów wskazanych przez Ministra Sprawiedliwości".