Kneset wzywa do cofnięcia ustawy o IPN, Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata apelują o wznowienie dialogu. Jak polski parlament na to zareaguje?
Oczekujemy od strony izraelskiej empatii i wrażliwości wobec Polaków. Ustawa o IPN jest zbliżona do ustawy o kłamstwie oświęcimskim, którą przecież niegdyś Kneset uchwalił. Akt jest na razie w Trybunale Konstytucyjnym - czekamy na rozstrzygnięcie. Niemniej zgodnie z domniemaniem konstytucyjności ustawa od początku marca wchodzi w życie. Czas pokaże, jak będzie wyglądać stosowanie jej przez prokuraturę, sądy i służby dyplomatyczne. Cały czas chcemy rozmawiać ze stroną izraelską. Niewykluczone, że jeszcze pochylimy się nad kształtem ustawy o IPN. Po to właśnie jest ona teraz w Trybunale - żebyśmy wiedzieli w przyszłości, w którym kierunku zmierzać.
Czy praktyka oznaczająca niestosowanie ustawy nie będzie złamaniem polskiego prawa?
Poczekajmy na wejście w życie. Zobaczymy, czy i jak prokuratura będzie reagować na ewentualne naruszenia. Nie zapominajmy również, że oprócz kwestii izraelskiej akt dotyczy propagowania banderyzmu. Przepisy ustawy są dość szerokie i zostawiają znaczne pole do interpretacji. To od prokuratury zależeć będzie, czy potraktuje niektóre wypowiedzi jako wynikające z badań naukowych albo działalności artystycznej.
Czy stosunek Polski do Izraela przez tak chłodną reakcję izraelskich władz nie ulegnie radykalnej zmianie?
Przez kilkadziesiąt lat jako państwo popełniliśmy wiele zaniechań w relacjach polsko-izraelskich. Zabrakło aktywnej polityki historycznej. Musimy promować Polskę i wskazywać na przykłady wspaniałych Polaków ratujących Żydów.
Czy ustawa wprost krytykująca ukraińskie propagowanie banderyzmu nie powoduje tego, że szansa na ekshumację ofiar zbrodni wołyńskiej spada do zera?
Konieczne są rozmowy polskich służb dyplomatycznych na ten temat. Musimy jednak interweniować, gdy np. w Hucie Pieniackiej dochodzi do eksponowania przez Ukraińców banderowskich symboli. To trudny i wymagający dialogu temat, ale zamykanie oczu nie rozwiązuje problemu. Nawet jeśli ekshumacje odbędą się później.
Premier Jan Olszewski nie zawahał się skrytykować przepisów dotyczących Ukraińców. Uznał to za niepotrzebne zaognianie sporu…
Pamiętajmy jednak, że w Polsce wciąż żyje ogromne środowisko Kresowian, którzy od wielu lat czekali na ten gest polskiego parlamentu. W zeszłym roku 11 lipca uznaliśmy dniem pamięci męczeństwa Kresowian - ofiar ukraińskiego nacjonalizmu. Skoro powiedzieliśmy A, to musieliśmy też B. Dziś Ukraina prowadzi rewizjonistyczną politykę historyczną. Kultywuje się tam zbrodnicze organizacje, takie jak OUN czy UPA. Musieliśmy zareagować. Czy tak jak w ustawie o IPN? Myślę, że to jeszcze otwarta kwestia. Nowelizacja na pewno jest możliwa.
Bułgaria i Słowacja odmówiły ratyfikacji tzw. konwencji antyprzemocowej, krytykowanej niegdyś przez PiS. Czy Polska wypowie ten dokument?
W ubiegłej kadencji polski parlament przegłosował ratyfikację wbrew ówczesnej opozycji. Nasz stosunek do tego dokumentu jest bardzo krytyczny. Niemniej, akt ten faktycznie obowiązuje. Powstaje pytanie, czy warto otwierać kolejny front sporu z Unią Europejską. Przepisy konwencji są niepotrzebne, bo polskie prawo chroni kobiety przed przemocą domową. Poza polityczną poprawnością i propagowaniem gender niczego nowego ta konwencja nie wprowadza. Problem jednak nie jest wielki - przepisy karne nie uległy zmianie, bo wszystko, co konwencja mówi o przemocy, Polska wdrożyła już wcześniej.
Jednak w opozycji Prawo i Sprawiedliwość alarmowało, że konwencja otwiera drogę do dalszego propagowania tzw. genderyzmu.
To prawda. Byliśmy zdecydowanie przeciwni. Jednak dziś mogę powiedzieć, że nie zastanawiamy się nad ewentualnym wypowiedzeniem tego dokumentu.
Rząd pracuje nad projektem ustawy pozbawiającej stopni generalskich m.in. członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Wśród nich są działacze komunistyczni skazani prawomocnymi wyrokami, ale też np. Mirosław Hermaszewski - pierwszy Polak w kosmosie. To dobry pomysł?
Przepisy umożliwiają odwołanie się od decyzji. Każdy, kto czuje się pokrzywdzony, może skorzystać z tej możliwości. Jestem przekonany, że w przypadku generała Hermaszewskiego zostanie ona uwzględniona i te przepisy nie będą go dotyczyć.
Czy wybór prof. Zdzisława Krasnodębskiego na wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego to istotna zmiana względem poprzednika?
Profesor Krasnodębski na pewno sprawdzi się w nowej roli. Zmiana może wynikać jedynie z różnic charakteru czy osobowości, nie zaś podejścia do polskich spraw. Chcemy uczestniczyć w Unii Europejskiej jako organizacji państw, a nie superpaństwie i to nie ulegnie zmianie.
A może to dobry czas na zmianę frakcji? Po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE a tym samym tamtejszej Partii Konserwatywnej, PiS zostanie osamotniony.
Na razie żadnych zmian nie planujemy. Niewykluczone, że zrobimy to po przyszłych wyborach.