Postulowanie przy tej okazji, aby małżonkowie polityków rozliczali się z własnego majątku, to przedwyborczy absurd. Stoi za nim domyślne przekonanie, że politycy, tak poniekąd naturalnie przywłaszczają sobie publiczne pieniądze albo biorą łapówki jak inni prysznic; potem zaś przepisują majątek na żonę (męża), by mieć czyste ręce. Uniemożliwiajmy im zatem taką ucieczkę... Zarazem zachęcimy jednak do ucieczki sprzed ołtarza każdą pannę młodą, której wybranek jest politykiem, i każdego kawalera, którego oblubienica zamierza objąć stanowisko polityczne.
Jeżeli państwo Morawieccy doszli do majątku w nie dość poprawny etycznie sposób, powinni być ścigani po sądach, nie mówiąc o łamach prasy. Jeżeli zostali obwinieni, a dowody (jak to się dzisiaj elegancko mówi: twarde) nie zostaną przekonująco podane – mają prawo do sądowej wygranej. A co do dowodów miękkich, ich efekt – czy nam się podoba, czy nie – oceniać będą wyborcy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama