Dzień po wyborach Donald Tusk zaproponuje wielką koalicję rządową PiS, PSL i LiD. Czy zostanie przyjęta? Na 99 proc. nie, choć niewykluczony jest wariant pośredni - bez lewicy lub bez Kaczyńskich. Ale te słowa zawierają też w sobie zagadkę. Bo tym razem nie padło zastrzeżenie, że musi to być PiS bez Kaczyńskiego

Reklama

To nowy ton w polityce prowadzonej przez Donalda Tuska. Co ciekawe, pojawia się on w dwa dni po ostrym wystąpieniu prof. Bartoszewskiego, w samym środku bitwy. Warto więc zastanowić się nad przyczynami tego zwrotu.

Nie bez znaczenia jest na pewno to, że wyborcom spodoba się wizja "budowlanej", trochę apolitycznej większości rządowej. Tęsknota za polityką skupioną na konkretnych celach, taką trochę apolityczną, uciekającą od demokratycznych sporów, jest w polskim społeczeństwie bardzo silna. Nie można też pominąć kontekstu, czyli debaty Kwaśniewski - Kaczyński. Ten apel to próba odzyskania inicjatywy.

Jednak nie można wykluczyć, że kryje się za tym pomysłem coś jeszcze. Platforma musiała bowiem zareagować na zmianę taktyki Kaczyńskiego, który jako głównego wroga wskazuje lewicę. Tej linii pozostaje wierny także najnowszy film reklamowy PiS z hasłem "oni znowu chcą wrócić" i wyliczeniem oskarżeń wobec Aleksandra Kwaśniewskiego. Gdzie tu miejsce dla PO? Jak z tego wyjść?

Partia Tuska przez kilka dni próbowała ostrzeliwać lidera LiD i szefa PiS. Szybko okazało się jednak, że jest w tej metodzie ogromne niebezpieczeństwo: PO groził los partii tylko agresywnej, pokrzykującej na wszystkich - ale bez żadnego odzewu. W serwisach informacyjnych układ wydarzeń był następujący: najpierw o przygotowaniach do debaty, a potem coś o czepiającej się, zazdrosnej Platformie.

W tej sytuacji sztabowcy PO musieli wymyślić coś ekstra - zdecydowali się na spokój i budowanie. Na kilka dni zawiesili na kołku wojujący antykaczyzm. To sprytny ruch, bo odbiera paliwo pisowskiej kampanii pod tytułem: wszyscy są przeciw PiS, a na ich czele stoi Kwaśniewski. Po raz drugi w ciągu trzech dni lider PO zauważa, że przede wszystkim chce łączyć, że nie wyklucza jakiejś koalicji z PiS. Nie wiemy, jak długo to potrwa. Raczej krócej niż dłużej, raczej trzy dni niż miesiąc. Ale to już zależy od tego, jak długo będziemy pamiętać wczorajszą debatę. A to już nie zależy od Tuska. To po prostu czynnik ludzki w sztabowych grach.