Mamy już za sobą pierwsze próbki, choć jeszcze nawet nie zawiązano formalnie nowej koalicji rządowej. Mam na myśli decyzję sądu w sprawie redaktora "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza. Premier uznał, że mamy do czynienia z prawnymi machinacjami PO, nazywając to putinizacją polskich stosunków medialnych! Byłoby to czymś komicznym, gdyby nie fakt, że każda, dosłownie każda, stacja telewizyjna powtórzyła tę fundamentalnie kłamliwą wypowiedź. Zresztą także przemówienie ustępującego premiera w nowym Sejmie było także próbą narzucenia i opinii publicznej, i politykom zawiązującej się koalicji zadań do wykonania.
Na miejscu Donalda Tuska powołałbym specjalny zespół, który zająłby się analizą działań komunikacyjnych PiS-u, kierunku ataków i środków przeciwdziałania. Jedno nie ulega wątpliwości: będzie to miało naprawdę istotne znaczenie dla obrazu rządu i przyszłego premiera. Działania tego zespołu, mające wytrącać broń agresji przeciwnika, widziałbym idące w dwóch kierunkach: po pierwsze - dobre, rzetelne wyjaśnianie w mediach wszelkich kwestii i bardzo jasne klarowanie wszystkiego, zwłaszcza własnych intencji.
Nie będzie to łatwe, bo ewentualne ataki będą oparte nie tyle na rzeczywistych, racjonalnie kontrolowanych przesłankach, ile na tym, co dotąd stanowiło i stanowi siłę PiS-u: na silnych emocjach i poczuciu więzi ideologicznego elektoratu z "naszą partią" i jej wodzami, czyli z PiS-em. Prowokacje emocjonalne, takie jak obecnie rozwijająca się akcja oskarżania Radka Sikorskiego i próby jego moralnej deprecjacji, to będzie czasem bardzo twardy orzech do zgryzienia.
Jednak można temu przeciwdziałać, pod pewnymi wszakże warunkami. Jeden z nich to wzmocnienie PO. Chodzi zwłaszcza o więzi między zróżnicowanymi skądinąd członkami partii i takie ich zintegrowanie, aby różnice między nimi były zachowane, ale by mieli zarazem poczucie wspólnego zagrożenia, które zobowiązuje do szczególnej uwagi i lojalności.
Marzy mi się jeszcze jeden sposób, który może bardzo być pomocny. Polska polityka i ocena działań rządu opiera się obecnie głównie na mediach, a szczególnie telewizji. Nie sprzyja to wyjaśnianiu i rzeczowym odpowiadaniu na emocjonalne zaczepki. Marzy mi się, żeby PO była w stanie uruchomić w całej Polsce bardziej bezpośrednie oddziaływanie na opinię publiczną, polegające na tym, aby ludziom na poziomie gmin, powiatów czy województw wyjaśniać posunięcia rządu i dyskutować na ten temat także z oponentami. Wtedy może się okazać, że medialne ataki i zarzuty będą kierowane w próżnię.