Śmierć afgańskich cywilów, którzy zginęli podczas akcji polskich żołnierzy w Afganistanie, to tragiczne wydarzenie. Nie zapominajmy jednak, że to efekt reakcji Polaków na działania terrorystyczne. Dlatego takie wydarzenia nie powinny zachwiać wiarą i szacunkiem, jakimi polskie siły zbrojne cieszą się w swojej ojczyźnie. Zamiast sprawę upolityczniać lub przemilczać, należy ją wyjaśnić, aby więcej nie zdarzały się podobne pomyłki.
Nie zapominajmy: do tych wydarzeń nie doszło w warunkach pokoju. Ofiary te z rozmysłem sprowokowali talibowie, strzelając do sił koalicyjnych na terenach zamieszkanych przez ludność cywilną.
W wielu przypadkach zarówno polscy, jak i inni żołnierze NATO, nie są dostatecznie przeszkoleni do walki z partyzantami na terenach zamieszkałych przez ludność cywilną. To najtrudniejsza forma działań wojennych. Być może należałoby więc położyć większy nacisk na szkolenie i na działania wywiadowcze, i rozważyć rezygnację z surowego karania ryzykujących własne życie żołnierzy i ich dowódców.
W tego rodzaju przypadkach jest rzeczą niezmiernie ważną, aby osoby odpowiedzialne za śmierć cywilów były sądzone przez oficerów wojska na podstawie kodeksu wojskowego. Generalnie rzecz biorąc, prawnicy w wojsku to zło konieczne, a nie zawód, który pomaga wygrywać wojny. Jednak narody cywilizowane, w tym również Polacy i Amerykanie, powinny przestrzegać prawa wojennego. W przeciwnym razie zmienilibyśmy się w nazistów lub komunistycznych barbarzyńców. Jest rzeczą znamienną, że afgańscy urzędnicy, z którymi na ten temat rozmawiałem, nie są nadmiernie oburzeni i nie obarczają winą Polaków. Po prostu chcą, aby sprawa została dogłębnie zbadana.
W warunkach wojny z terroryzmem narody takie jak nasze, kierujące się praworządnością, wystawiane są na próbę, gdy tylko jacyś żołnierze lub oficerowie dopuszczą się godnego ubolewania nadużycia władzy lub też popełnią pomyłkę. Od początku XX wieku Stany Zjednoczone kierują się zasadą pociągania swoich żołnierzy do odpowiedzialności poprzez stosowanie skutecznych środków w przypadkach pogwałcenia zasad służby wojskowej. Z uwagi na ogromny stres oraz wrogie środowisko, w jakim działa amerykański personel wojskowy, najskuteczniejszym narzędziem w walce z takimi patologiami jest tzw. Jednolity Kodeks Wojskowy.
Sięgnięcie przez amerykańską armię po kodeks wojskowy w celu wyjaśnienia wykrytych ostatnio nadużyć, do jakich doszło w związku z walką terroryzmem, spotkało się z aprobatą większości społeczeństwa. Nadużycia, jakich dopuścili się członkowie amerykańskiego personelu wojskowego w więzieniu Abu Grahib, wywołały oburzenie opinii publicznej. Z nadużyciami tymi szybko się rozprawiono właśnie przy pomocy Jednolitego Kodeksu Wojskowego, a ich sprawcy, w tym generałowie i pułkownicy, zostali ukarani.
Nie zawsze jednak wojskowy wymiar sprawiedliwości spotykał się w Stanach Zjednoczonych z taką przychylnością. Ważne jest, aby z odpowiedzialności nie zwalniano osób stojących wyżej w hierarchii. Po brutalnej masakrze setek wietnamskich cywilów w My Lai skazany został tylko jeden, niższy rangą oficer. Wyrok ten uznany został za nieadekwatny do brutalności i skali popełnionych zbrodni. Postrzegano go szeroko jako straszliwą porażkę wymiaru sprawiedliwości.
Następstwem tej masakry był jeszcze większy protest społeczeństwa przeciwko wojnie i wzrost liczby osób unikających powołania do wojska. Była gwoździem do trumny, który przesądził o amerykańskiej porażce w Wietnamie, a jej efekt został maksymalnie spotęgowany przez antywojenne media.
Jednolity Kodeks Wojskowy okazał się skutecznym narzędziem w zapobieganiu zbrodniom wojennym, ale ważne jest również i to, aby w każdym społeczeństwie kierującym się zasadami prawa sam system podlegał takiemu samemu rozliczeniu, jak pojedynczy żołnierze. W Polsce, podobnie jak w USA, funkcjonuje prężne społeczeństwo obywatelskie z działającym wojskowym wymiarem sprawiedliwości. Trybunały wojskowe powinny drążyć aż do samego dna tragedii, dokonując przy tym rozróżnienia pomiędzy przypadkowym pozbawieniem życia a rozmyślnym morderstwem z zimną krwią.
Dlatego właśnie w państwach demokratycznych konieczne jest pogodzenie wymogów odpowiedzialności nawet na najwyższym szczeblu z zachowaniem narodowego morale i niezmiennego ducha walki we własnym wojsku.
"Narody cywilizowane, jak Polacy i Amerykanie, muszą przestrzegać prawa wojennego. W przeciwnym razie zmienilibyśmy się w nazistów lub komunistycznych barbarzyńców. Jest rzeczą znamienną, że afgańscy urzędnicy nie są nadmiernie podekscytowani i nie obarczają winą Polaków za sierpniową tragedię. Po prostu chcą, aby sprawa została dokładnie zbadana" - pisze w "Fakcie" Ariel Cohen, amerykański ekspert od terroryzmu i spraw międzynarodowych The Heritage Foundation.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama