Najlepszym przykładem takiego układu może być historia byłego ministra środowiska w rządzie Jarosława Kaczyńskiego - Jana Szyszko. Gdy był ministrem, podległy mu Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska przeznaczył milion dwieście tysięcy złotych na dofinansowanie szkoły Tadeusza Rydzyka. Teraz w tej szkole wykładać będzie były minister. Z walki z oligarchami zrobił sobie sztandar PiS.

Reklama

Jednak ojciec Tadeusz był z tej walki wyłączony - ba, cieszył się wsparciem samego premiera Jarosława Kaczyńskiego, który bywał dość częstym gościem w Radiu Maryja. W zamian radio oczywiście otwarcie popierało Prawo i Sprawiedliwość. Teraz z całkowicie bezkarnym dotychczas Tadeuszem Rydzykiem musi się zmierzyć nowy premier.

Jego ministrowie zapowiadali, że przyjrzą się finansom Radia Maryja (Julia Pitera) i szkole Kultury Społecznej i Medialnej (Barbara Kudrycka). Póki co okazało się, że europejskie dotacje na wykorzystanie źródeł geotermalnych ojciec Rydzyk dostanie, bo wniosek przez niego złożony nie zawiera wad prawnych. Wiele wskazuje na to, że te pieniądze też zostały przyznane po znajomości, ale odebrać się już ich nie da. Pytanie więc - co może zrobić rząd?

Radio Maryja podlega jurysdykcji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ta obsadzona jest przez poprzedni układ. W swoich sprawozdaniach zapisuje więc, że radio Rydzyka nie łamie żadnych paragrafów koncesji - choć czy tak jest naprawdę, wielu prawników ma wątpliwości. Na razie imperium Tadeusza Rydzyka wsparte zostało dwudziestoma siedmioma milionami na odwierty geotermalne i milionem dwustoma tysiącami złotych na szkołę. To potężne pieniądze, które jeszcze bardziej wzmocnią i tak potężne imperium.

Reklama

Donald Tusk choć może walkę z koncernem Radia Maryja przegrać, to zapewne ją podejmie. W czasie kampanii wyborczej obiecywał przecież cud, a na razie cudów nie ma, są jednak różne kłopoty. Walka z ojcem Tadeuszem mogłaby odwrócić więc uwagę opinii publicznej od tych kłopotów. Wiadomo przecież, że Tadeusz Rydzyk bez walki się nie podda. Ba, na jedno słowo krytyki pod swoim adresem odpowiada na antenie radia długimi tyradami.

Mimo że wygłasza je najczęściej na antenie swego radia późno w nocy do nielicznej garstki wiernych słuchaczy, są one potem referowane przez najpoczytniejsze polskie gazety. Taka medialna wymiana ciosów między Tadeuszem Rydzykiem a rządem Donalda Tuska mogłaby stać się igrzyskami, które zajmą uwagę obywateli. Donald

Tusk niewiele przy tym ryzykuje. Słuchacze Radia Maryja to nie jego elektorat. A na żadne poparcie ze strony ojca Tadeusza liczyć nie może. Jeśli zaś działania podjęte przeciw toruńskiemu imperium nie przyniosą żadnych skutków, to też nie powinno zbytnio rządowi zaszkodzić. Prowadzone przeciw Rydzykowi gry wojenne mogą spowodować, że część elektoratu LiD, rozczarowana tym, że partia ta popadła w stan niemocy, przejdzie do Platformy.

Jedynym problemem może być postawa hierarchów kościelnych. Wiadomo, że część z nich popiera Tadeusza Rydzyka. Czy grzebanie na przykład w finansach radia nie zostanie uznane przez władze kościelne za zagrożenie? Czy hierarchowie nie uznają, że rząd może też zechcieć zaglądać w inne kościelne przedsięwzięcia finansowe? Chyba nie, o ile Donald Tusk będzie umiał zręcznie oddzielić ataki na Tadeusza Rydzyka od stosunków z resztą polskiego Kościoła.