Pacjent jest dla mnie i dla obecnego rządu najważniejszy. Planujemy zwiększenie jego praw. Chcemy sprawić, żeby był naprawdę podmiotem systemu ochrony zdrowia i tak się czuł. Zrobimy wszystko, by pacjenci zaczęli odczuwać zmiany już od przyszłego roku.
Tych, którzy domagają się teraz podniesienia składki zdrowotnej, pytam - co w zamian oferują pacjentom? Sprawozdanie Światowej Organizacji Zdrowia dowodzi, że Polacy oprócz składki, poza systemem, płacą na zdrowie ponad 20 mld zł rocznie. To oznacza, że w Polsce na zdrowie wydaje się ponad 6, a nie 4,5 proc. PKB, jak twierdzą nasi oponenci. Zamierzamy znaleźć w systemie dodatkowe środki - poprzez jego uszczelnienie i wprowadzenie dodatkowych dobrowolnych ubezpieczeń zdrowotnych.
Na pytanie, czy będę forsowała np. w 2009 r. zwiększenie składki zdrowotnej, odpowiadam - nie wiem. Obowiązkiem ministra zdrowia jest dbanie przede wszystkim o pacjentów. Jeżeli się na to zdecyduję, to tylko pod warunkiem, że zyskają na tym nie tylko lekarze i pielęgniarki, ale przede wszystkim pacjenci. Świadczenia medyczne muszą być na lepszym poziomie, poprawić się też musi dostęp do nich. Pacjenci muszą być leczeni lepiej i w lepszych warunkach. Naszym celem jest doprowadzenie do sytuacji, w której pacjent rzeczywiście będzie podmiotem w systemie ochrony zdrowia.
Obecnie odprowadza składkę zdrowotną, ale nikt nie pomyślał o tym, by zapewnić mu jakieś prawa. My chcemy spisać je w jednej ustawie i naprawdę realizować. Już od przyszłego roku pacjenci będą np. mogli żądać odszkodowania od tych, którzy odeszli od ich łóżek, czy popełnili błąd w sztuce. Zapewnimy poszkodowanym przez system ochrony zdrowia łatwiejszą drogę dochodzenia swoich praw. Powołamy rzecznika pacjentów, któremu damy uprawnienia na wzór rzecznika praw obywatelskich. Ale jak są prawa, to są i obowiązki - pacjenci nie będą np. mogli jednocześnie zapisywać się do trzech różnych kolejek na to samo badanie.
Nigdy nie zwątpiłam w odpowiedzialność lekarzy i pielęgniarek. Wierzę, że są to ci sami ludzie, których pamiętam sprzed kilku miesięcy. Mówili mi wtedy, że są gotowi stopniowo dochodzić do oczekiwanego przez siebie poziomu wynagrodzeń. Dlatego dziś oburza mnie zmiana ich oczekiwań. Żądają podwyżek natychmiast, mimo że znają możliwości systemu. Deklaruję, że do takiej wysokości zarobków, jaką postulowali, możemy dojść już w roku 2010.
Wynagrodzenie lekarza jest pochodną kondycji finansowej placówki. Trudno, by lekarz czy pielęgniarka zarabiali dobrze w szpitalu, który się zadłuża. Dlatego zaczynamy od reformy zakładów opieki zdrowotnej. Chcemy zahamować niebezpieczny proces zadłużania się szpitali i innych placówek medycznych. Kłopoty finansowe spowodowane przez tzw. ustawę 203 mogą się bowiem okazać drobnostką, w porównaniu z tym, co dzieje się teraz. Mam na myśli przyznawanie pracownikom wysokich podwyżek przez niektórych dyrektorów placówek, które są w złej kondycji finansowej. Przestrzegam, efektem będzie niewypłacalność, a następnie upadek tych zakładów. Dlatego musimy zahamować złą passę zadłużania się szpitali; rzucić koło ratunkowe tym, którzy nie zaciągają nowych długów, ale walczą ze starymi. Ustawa o ZOZ-ach pomoże takim właśnie placówkom.
Za sukces uważam ofertę dla najmłodszych lekarzy - stażystów i rezydentów. Lekarze rezydenci oprócz 30-procentowej podwyżki dostaną jeszcze średnio miesięcznie 180 zł więcej, będą mieli także ułatwione możliwości uzyskiwania specjalizacji. W efekcie, w porównaniu z ubiegłym rokiem, stażyści i rezydenci dostaną podwyżki odpowiednio o 30 i 50 proc. Na podwyżkę dla rezydentów musieliśmy znaleźć dodatkowe 20 mln zł. Było ciężko, ale udało się.
Aby jednak sytuacja w całej służbie zdrowia znacznie się poprawiła, powtarzam, że konieczne jest uszczelnienie systemu. Leży to w interesie wszystkich. W przeciwnym razie będziemy mieli kontynuację dotychczasowego stanu i upadające szpitale. Dlatego też zamierzamy wprowadzić jednolite zasady liczenia kosztów oraz przeanalizujemy strukturę łóżek w szpitalach. Policzymy też, ile w poszczególnych placówkach przeznaczanych jest na pensje dla personelu. To dziwne, ale w niektórych przypadkach jest to 33 proc., a w innych - 70 proc. To chore, gdy na jedno łóżko przypada dwóch czy trzech lekarzy. Uszczelnienie to zadanie, które trzeba zacząć realizować już w tym roku. Pieniądze, które będziemy wydawać w przyszłym roku, powinny wpływać już do szczelnego systemu.
Źródłem dodatkowych środków na ochronę zdrowia oraz sposobem na skrócenie kolejek będą dodatkowe dobrowolne ubezpieczenia zdrowotne. Trzeba bowiem w pełni wykorzystać drogi sprzęt szpitalny, np.: USG czy tomografię komputerową, które przeważnie wykorzystywane są tylko do godziny 14.00. Liczę na poparcie tych propozycji zarówno przez prezydenta, jak i parlamentarną opozycję.
Ukończyliśmy już prace nad koszykiem świadczeń niegwarantowanych. Teraz rozpoczynamy szersze konsultacje w tej sprawie i kontynuujemy przygotowywanie koszyka świadczeń gwarantowanych. Zapewniam, że będzie on zawierał wszystkie procedury ratujące życie oraz zapewniające poprawę ochrony zdrowia. Priorytetowo traktujemy dzieci, kobiety w ciąży, chorych na nowotwory, osoby w podeszłym wieku i niepełnosprawne.
Zrobimy też porządek z listą leków refundowanych. Będzie racjonalna i przejrzysta. Kosztuje nas przecież blisko siedem miliardów złotych rocznie. To będzie priorytet na rok 2009. Kolejna planowana przez nas zmiana to podział NFZ na kilka ponadregionalnych funduszy zdrowia. Wdrożymy ją od 2010 r. Obecny NFZ jest bowiem nieefektywnym monopolistą.
Pozytywne efekty tych wszystkich działań nie będą widoczne od razu. Ale zrobimy wszystko, by pacjenci zaczęli je odczuwać już od przyszłego roku.