20 listopada nadzorowany przez wiceministra Marka Twardowskiego departament polityki lekowej zawiesił wszelkie kontakty z firmami farmaceutycznymi do czasu ustalenia nowych procedur. Ogłosił je wczoraj na spotkaniu w ministerstwie.

Od wczoraj zamiar spotkania urzędnika z przedstawicielem firmy farmaceutycznej musi być zgłoszony w ministerstwie z co najmniej pięciodniowym wyprzedzeniem. Informacja o planowanym spotkaniu musi też zawierać szczegółowy opis tematów, które mają być poruszone. Każda firma będzie musiała przedstawić też listę osób, które będą ją reprezentować, wraz z opisem stanowisk, które pełnią w firmie.

Reklama

Z kolei z ramienia ministerstwa w spotkaniach musi uczestniczyć co najmniej trzech pracowników. Żadna firma nie będzie miała pierwszeństwa przed inną. Decydować będzie jedynie kolejność zgłoszeń, które otrzyma ministerstwo. Stworzony zostanie też rejestr tych spotkań.

"To krok w dobrym kierunku, ale pół kroku za mało" - mówi Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. "Żałuję, że informacje o spotkaniach, nie będą publikowane w internecie" - dodaje Kopińska.

Sprzeciwiły się jednak firmy, tłumacząc, że muszą chronić tajemnice swoich przedsiębiorstw. Innych procedur oficjalnie nikt nie krytykuje.

Reklama

"Nie mamy nic przeciwko, jeśli tylko nie wydłuży to czasu oczekiwania na spotkanie" - mówi Jerzy Garlicki, dyrektor Aster Zeneca.

Twardowski wyjaśnił, że zatwierdzone zmiany to efekt zaniedbań, jakich dopuścił się PiS. Chodzi o opisywane przez DZIENNIK spotkanie byłego wiceministra zdrowia Bolesława Piechy z przedstawicielami firmy Servier i znanym biznesmenem z branży hotelarskiej Wiesławem Likusem.

Reklama

Po tym spotkaniu do przygotowanej trzy dni wcześniej listy leków refundowanych dopisano nieoczekiwanie drogi lek tej firmy - iwabradynę. Piecha podjął tę decyzję pomimo kilku negatywnych opinii ekspertów wskazujących, że leku nie opłaca się refundować. Sprawę do dziś bada CBA.

"Zmiany są restrykcyjne, ale konieczne. Nie możemy dopuścić do powtórzenia sytuacji, jaka miała miejsce w przypadku iwabradyny" - mówi DZIENNIKOWI Ewa Kopacz, minister zdrowia.