DGP: Kiedy skończą się obostrzenia?

Krzysztof Saczka: Cały czas jesteśmy na wojnie z koronawirusem, cały czas mamy epidemię.
W poniedziałek było ok. 5 tys. zachorowań, kilka razy mniej niż wtedy, kiedy wprowadzano restrykcje.
Reklama
To poniedziałek, a po weekendzie jest zawsze mniej przypadków. Poniedziałkowy raport nie jest miarodajny dla skali zakażeń.
Reklama
Ludzie mniej chorują w weekendy?
Nie. Ale większość placówek podstawowej opieki zdrowotnej jest zamknięta, lekarze zlecają mniej testów, więc wykrywa się mniej zakażeń. Mniej ludzi też wybiera się na test, co widać po punktach drive thru. W środku tygodnia liczba zakażeń wzrasta do poziomu 12‒13 tys. I choć to mniej niż kilka tygodni temu, to proszę przypomnieć sobie, ile mieliśmy zachorowań dziennie podczas wakacji – zaledwie kilkaset. Od naszego zachowania zależy, jak w nadchodzących tygodniach sytuacja się rozwinie ‒ czy nastąpi duży wzrost, czy utrzymany zostanie dotychczasowy poziom. Niewłaściwe zachowania mogą szybko wzbić nas na poziom 40‒50 tys. przypadków dziennie. Tymczasem już na poziomie 28 tys. przypadków notowaliśmy kres wydolności naszego systemu ochrony zdrowia. Dlatego trzeba zrobić wszystko, by do tego ponownie nie dopuścić.
Rekomenduje pan zaostrzenie obostrzeń?
Wszystko zależy od tego, jak spędzimy święta Bożego Narodzenia, potem sylwestra, a następnie ferie. Przedłużenie obostrzeń wydaje się bardzo realne. Nowy lockdown to rekomendacja ministra zdrowia i decyzja premiera, jednak z punktu widzenia sytuacji epidemicznej, w jakiej teraz się znajdujemy, uważam, że nie jest on wykluczony. Tylko ograniczenie kontaktów pomoże zmniejszyć skalę zakażeń. Zwłaszcza że nie są one dziś ogniskowe, choć do takich ciągle dochodzi ‒ dziś mamy do czynienia głównie z zakażeniami rozproszonymi, trudniej ustalić ich źródła.
Powrót dzieci do szkół jest możliwy w takiej sytuacji?
Wszystko zależy od tego, jaką sytuację będziemy mieli po feriach, ile będziemy mieli zakażeń w przeliczeniu na 10 tys. osób. Jeśli współczynnik R utrzyma się na poziomie poniżej jednego, to będą to dobre prognozy na przyszłość. Jednak, o czym już się przekonaliśmy, wypracowana równowaga bywa krucha.