PIOTR GURSZTYN: Co powinno teraz stać się z Januszem Palikotem?
JADWIGA STANISZKIS*: Wolę mówić o tym, co się stanie. Prawdopodobnie nic mu się nie stanie. A dla mnie najbardziej satysfakcjonującym wyjściem byłaby reakcja minister Elżbiety Bieńkowskiej, która odpowiada za fundusze europejskie. Po pierwsze powinna ona powiedzieć, że Grażyna Gęsicka ma rację, gdy mówi o pewnej zapaści w wydawaniu funduszy z nowej puli (mimo dobrych wyników uzyskanych wspólnie z Gęsicką w przypadku poprzedniej transzy) i rację mają ci, którzy mówią też o zasługach Bieńkowskiej. Po drugie jako kobieta powinna wyrazić a href="https://www.dziennik.pl/tagi/solidarnosc" title="Solidarność">solidarność z Gęsicką, odcinając się od niedopuszczalnego chamstwa Palikota. Dla niego byłaby to dotkliwsza lekcja niż niekonkluzywne połajanki ze strony Zbigniewa Chlebowskiego.
Dyskusja wokół tej sprawy - np. wypowiedź Stefana Niesiołowskiego w programie "Kawa ma ławę" w TVN - pokazuje, że on w ogóle nie ma merytorycznej wiedzy na temat funduszy europejskich. On nie zrozumiał istoty sporu, gdy mówił, że Gęsicka kłamie. Pokazał żenującą nieprofesjonalność kogoś, kto pełni wysokie stanowisko wicemarszałka Sejmu. Do tego dochodzą ostatnie ataki Palikota na Jarosława Kaczyńskiego. Akurat pewnie Kaczyński, jak go znam, będzie się z tego śmiał. Streszczenie przez Palikota słów Nelly Rokity (o prywatnym życiu Kaczyńskiego - red.), która ma kłopot z polską składnią i trochę tendencję do ześlizgiwania się w stronę prostackości, jest chamskie i stronnicze. Na Kaczyńskim te insynuacje nie zrobią wrażenia. Zresztą, kogo to obchodzi - każdy z nas ma prawo być tym, kim chce. To kompromituje przede wszystkim Palikota. Staram się myśleć konstruktywnie, co można zrobić w tej sytuacji. I jeżeli temu towarzyszy zignorowanie przez PO całkiem zasadnych uwag PiS na temat walki z kryzysem...
Chodzi o program, który został zaprezentowany w piątek?
Tak. PiS przestrzega przed zbyt jednostronnym dbaniem o deficyt budżetowy w sytuacji, gdy kluczowe jest utrzymanie dynamiki sfery realnej. Na to samo zwracają uwagę też najlepsi ekonomiści, np. Krzysztof Rybiński czy Stanisław Gomułka. To była dobra okazja, by pokazać, że różnica poglądów oznacza złożoność problemu, a nie walkę o to, kto ma rację. Bieńkowska może teraz dać pierwszy impuls, jeśli powie do Gęsickiej: to było chamskie, co pani zrobiono, ma pani rację co do naszych ostatnich kłopotów, bardzo bym chciała porozmawiać, może razem wymyślimy coś dobrego.
Bieńkowska to zrobi, jeśli jej pozwoli Donald Tusk.
Ja jestem przyzwyczajona do tego, że robię, co sama uważam za słuszne. Bieńkowska wygląda na osobę, która chyba jest w stanie coś takiego powiedzieć. Bo inaczej straci szacunek do siebie, a potem szacunek innych osób, takich np. jak ja.
Powiedziała pani, że jest to dobry pomysł na początek rozmowy o kryzysie. A może akcja Palikota służyła właśnie temu, by odwrócić uwagę od kryzysu?
Rząd przetrwa kryzys. Ludzie obniżyli oczekiwania względem władzy. Będą szukali oparcia w samych sobie. I wtedy dramatem dla Polski stanie się to, że będziemy trwali jako społeczeństwo, ale nie będziemy mieli dość siły, aby wygenerować z tego rozwój kraju. To, że PO zareagowała na propozycje ze strony PiS tak, jakby nic się nie stało - i być może tym Palikotem - byłoby bardzo żałosne i niedobre dla wszystkich.
Może jednak Palikotowi i Platformie opłaca się ten rodzaj brutalizacji polityki? Przecież Janusz Palikot na zimno kalkuluje swoje akcje.
On jest wykalkulowany, ale w sposób przewidywalny, nudny. Demokracja medialna nie znosi nudy. A on sobie wyobraża - co opowiadał mi jeden z jego znajomych - że jego misją jest zdemaskowanie medialnego charakteru demokracji. Że błazen potrafi zdominować scenę. Ale się myli. Ludzie nie są idiotami. Nowoczesne media wymagają tempa i narracji, a nie statycznych inwektyw. A on się powtarza, ma obsesje. W sensie przedstawienia jest to marne, bez wewnętrznej dynamiki. Jeżeli ma zastępować dyskusję, źle to świadczy o PO. I niedobrze - jeśli jest tak, jak pan przypuszcza - że reakcją PO zamiast racjonalnej debaty z PiS było wprowadzenie w obieg medialny tego nudnego, przewidywalnego steku insynuacji Palikota. Bieńkowska mogłaby to przerwać, co byłoby też sygnałem, że kobiety jako politycy są mniej manipulatorskie i mniej egocentryczne. I mam nadzieję, bardziej solidarne w kwestii okazywania szacunku.
Czyli bezpodstawny jest pesymizm, że skandale a la Palikot opłacają się w polityce?
Być może PO myśli, że opłaci się jej to doraźnie. Na dłuższą metę dobrą i budzącą szacunek twarzą Platformy jest Jarosław Gowin. To pokazała jego praca w komisji bioetycznej. Młodych ludzi ze środowisk inteligenckich przyciąga do PO właśnie Gowin, a nie źle wychowany i krzykliwy błazen.
p
*Jadwiga Staniszkis, socjolog, analityk polskiej i europejskiej polityki, autorka m.in. prac "Postkomunizm", "O władzy i bezsilności"