Człowiek ma prawo do wolności słowa, wypowiadania się i osądu. Ale musi za to brać odpowiedzialność. Jeśli ktoś wygłasza jakiś osąd i nie bierze za to odpowiedzialności jest w gruncie rzeczy anonimem. A w moim odczuciu anonimowe osądzanie kogoś i ocenianie jest bardzo wątpliwe moralnie i nie sprzyja prawdziwej wymianie myśli i poglądów. Nie spełnia również warunków uczciwej polemiki. Nie twierdzę, że wszystko, co jest głoszone w takiej formie jest szkodliwe, złe i nieprawe, ale brak podpisu odbiera wiarygodność i siłę nawet najlepszym argumentom.

Reklama

>>> Jachowicz: Internauta musi mieć prawo do anonimowości

Ocenianie innych pod anonimem, nie jest to dobre, a raczej w jakiś sposób ułomne nawet wóczas gdy bloger dzięki internetowi ma możliwość wyrażania poglądów, których głoszenie naraziłoby go na np. nieprzyjemności w pracy, czy w sowim środowisku. Jeśli jest się dziennikarzem, to na co dzień taki człowiek się konfrontuje z polemistami, liczy się z tym, że będzie atakowany, że będzie musiał się bronić i w końcu jakoś tę żabę zjadać. Dlatego ta internetowa anonimowość ogromnie mi przeszkadza i zniechęca do tego rodzaju dialogu. Nigdy w czymś takim nie brałem udziału i mam nadzieję, że nie będę brał.

>>> Michalski: Utracona cześć Kataryny

Jedyną forma anonimowości jaka jest dla mnie dopuszczalna to anonimowość penitenta w konfesjonale. Tam jednak nie osądza się innych, ale siebie. Stajemy w sferze, w której środowisko, rodzina, czy praca zawodowa nie graą roli. Obie strony są równe – zarówno ksiądz jak i spowiadający się.
___________________________________
>>> BLOGOSFERA W DZIENNIKU.PL
>>> Zaremba: Współczuję Katarynie
>>> Jacyków: W internecie każdy może każdego obs..ać