Na dziś sąd zaplanował odsłuchanie wywiadu Lecha Kaczyńskiego dla dla Polsatu, w którym padły słowa o agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy. Na proces cywilny strony nie muszą się stawiać osobiście. Wystarczy, jeśli przyjdzie ich adwokat. Jednak były prezydent zapowqiedział w TVN24, że stawi się w sądzie.
Nie spotka tam jednak Lecha Kaczyńskiego. Pytany czy prezydent będzie w sądzie, szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak odparł: "A dlaczego by miał być?". "Mamy w Polsce demokrację, każdy może korzystać z procedury sądowej" - dodał Stasiak.
Można to odczytać jako zupełne zignorowanie przez prezydenta pozwu Wałęsy. Lech Kaczyński zostawił najwyraźniej tę sprawę swojemu prawnikowi, a sam nie zamierza sie angażować/
Lech Wałęsa domaga się od urzędującego prezydenta odwołania jego słów, a także wpłaty stu tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Pozew dotyczy wywiadu Lecha Kaczyńskiego z czerwca 2008 roku dla Polsatu. Dotyczył mającej się wtedy ukazać książki historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa", którzy napisali, że w pierwszej połowie lat 70. Wałęsa miał być agentem gdańskiej SB o kryptonimie Bolek. L. Kaczyński powiedział, że o tym, że Wałęsa był agentem "Bolkiem" wie niezależnie od lektury książki, której jeszcze nie czytał.
Wałęsa wiele razy zaprzeczał, by był "Bolkiem". Jego pozew przytacza wyrok Sądu Lustracyjnego z 2000 roku, w którym za prawdziwe uznano oświadczenie lustracyjne Wałęsy, że nie współpracował ze służbami specjalnymi PRL. Według pozwu prezydent, zarzucając Wałęsie współpracę z SB, lekceważy wyrok sądu.