Wszystko przy okazji walki z e-hazardem. Służby będą mogły występować o tę wiedzę niezależnie od tego, czy prowadzą przeciwko nam postępowanie, czy nie. W projekcie zapisano bowiem, że może to być działanie w celu zapobiegania przestępstw.
W praktyce policjant będzie mógł się spytać dostawcę internetu, z jakich stron internetowych w ciągu ostatnich 24 godzin korzystał autor tego artykułu, bo zdaniem funkcjonariusza mógł wizytować internetowe kasyno lub np. stronę o charakterze pornograficznym. Przy okazji otrzyma adres internetowy, numer PESEL, a nawet listę transakcji autora na popularnym portalu aukcyjnym.
– Udostępnianie tego typu danych powinno być oparte o ściśle określone procedury, standardem jest tutaj zgoda sądu – mówi Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ale w projekcie ustawy o jakiejkolwiek zgodzie sądu nie ma mowy. – Nasza fundacja zamierza przygotować całościową analizę prawną proponowanych zmian – zapowiada Bodnar.
To jednak niejedyny kontrowersyjny przepis w przygotowywanym dokumencie. Proponowane zmiany mają objąć również ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Ich swoboda może zostać ograniczona, jeżeli jest to niezbędne ze względu np. na ochronę zdrowia i moralności publicznej. – Na podstawie tych przepisów służby bez żadnej kontroli sądu będą mogły mieć dostęp do treści wiadomości wysyłanych drogą elektroniczną. Czyli mówiąc wprost, poznają treść naszych mejli. Nie wiem, czy to rozwiązanie, które chciałbym wspierać – mówi Piotr Waglowski, ekspert od prawa telekomunikacyjnego. Jego zdaniem najgorsze jest jednak to, że zmiany w ogóle nie były konsultowane z branżą teleinformatyczną. Z racji tego, że zmiany są podporządkowane walce z hazardem, konsultowano je przede wszystkim z branżą hazardową. – A to przecież zmiany radykalne – podkreśla Waglowski.
Projekt został ogłoszony na stronach Ministerstwa Finansów w piątek wieczorem. Już dziś zajmie się nim Komitet Stały Rady Ministrów.