Onet napisał kilka dni temu, że w lipcu 2020 roku Maria Kurowska miała wymieniać korespondencję z osobami odpowiedzialnymi w Ministerstwie Sprawiedliwości w czasach Zbigniewa Ziobry za wspomniany Fundusz. Posłanka PiS miała korespondować m.in. z Tomaszem Mrazem z Departamentu Funduszu Sprawiedliwości czy Marcinem Romanowskim. Wiadomości dotyczyły przekazywania pieniędzy do gmin w regionie, z którego kandydowała polityk.
Maria Kurowska zaprzecza - oświadczenie
Maria Kurowska wydała oświadczenie, w którym wszystkiemu zaprzeczyła. "Całość tych działań, w tym przekazywanie mediom nieprawdziwych informacji o treści rzekomego maila nabiera cech typowej nagonki politycznej, mającej na celu bezwzględną walkę z opozycją oraz podważanie mojej wiarygodności jako posłanki" - czytamy w jej oświadczeniu. Kurowska na zakończenie ponownie zapewniła, że nie wysłała maila, o którym napisała redakcja Onetu. "Kwestionowany e-mail nie jest mojego autorstwa, a dzisiejsze publikacje jedynie potwierdzają zasadność składanego przeze mnie zawiadomienia do prokuratury" - napisała.
Giertych wraca do sprawy e-maili związanych z Funduszem Sprawiedliwości
Parę dni temu padły bardzo poważne oskarżenia dot. Kancelarii Sejmu. "Media ujawniły maile, które były wysyłane z Kancelarii Sejmu do urzędników Funduszu Sprawiedliwości, wskazujące na konieczność konsultowania wydatków z tego Funduszu w okręgu pani poseł Marii Kurowskiej. Proszę, aby pan marszałek rozważył i przedstawił Sejmowi informację, czy te maile zostały wysłane" - mówił poseł KO Roman Giertych. Z sali słychać było okrzyki kierowane w jego stronę. Do mównicy sejmowej zbliżyła się posłanka PiS Maria Kurowska. Marszałek nie udzielił jej jednak głosu. "Nie było wniosku" - powiedział. Na sali słychać było okrzyki oburzenia.