Prawybory przesądziły, że to marszałek Sejmu, a nie szef MSZ Radosław Sikorski z ramienia Platformy o Pałac Prezydencki. Kto będzie jego najgroźniejszym rywalem? Oficjalnie Lech Kaczyński jeszcze nie ogłosił swojego startu. Współpracownicy prezydenta przyznają, że zrobi to jednak najpóźniej w maju. Dlaczego nie wcześniej? Nasi rozmówcy mówią, że duży wpływ na dalszy bieg wydarzeń będzie miał stan zdrowia ciężko chorej Jadwigi Kaczyńskiej, matki prezydenta. Mimo to trudno zakładać jakikolwiek inny scenariusz niż jego walka o reelekcję. A skoro tak, to sondaże są bezwzględne: w II turze spotkają się właśnie Komorowski z Kaczyńskim. Inni kandydaci, jak Jerzy Szmajdziński czy Andrzej Olechowski, zdają się grać w innej lidze.

Reklama

Gdy w 2005 r. o Pałac Prezydencki Lech Kaczyński rywalizował z Donaldem Tuskiem, linię sporu wyznaczył będący na fali PiS. To sztabowcy Kaczyńskiego wymyślili podział na dwie wizje Polski: solidarną i liberalną. Tusk był jednak mocno kojarzony ze środowiskiem liberałów, którzy zakładali kiedyś KLD. Komorowski nie. Tak jak obecny prezydent całą karierę polityczną był konserwatystą. Nie będzie też szans na podział historyczny w kampanii. Komorowski, tak jak i Kaczyński może poszczycić się szlachetną opozycyjną kartą. Ba, marszałek może przebić prezydenta, jeśli chodzi o popularność w środowiskach powstańczych i kombatanckich.

Gdzie więc kandydaci mogą się najłatwiej poróżnić? Wyraźny spór może dotyczyć polityki zagranicznej. Sztabowcy marszałka będą atakować obecnego prezydenta za negatywne nastawienie do Rosji, Niemiec, a nawet Unii Europejskiej. Wypomną mu zwlekanie z podpisaniem traktatu lizbońskiego. Tym bardziej że Lech Kaczyński zanadto nie będzie mógł się chwalić tym, że go wynegocjował. Elektorat eurosceptyczny i tak ma duży problem z popieraniem go i wciąż szuka alternatywy. "Myślę, że Lech Kaczyński będzie grać z naciskiem na politykę narodową, a nie unijną" - przyznaje politolog dr Anna Materska-Sosnowska.

Mimo to PiS zamierza uwypuklać sukcesy i doświadczenie prezydenta w polityce zagranicznej. "Komorowski wyraźnie będzie przegrywać na tym polu, bo prezydent ma osiągnięcia w polityce międzynarodowej, a marszałek nie" - mówi europoseł PiS Ryszard Czarnecki. I od razu przypomina słynną wpadkę Komorowskiego, który Norwegię wymienił kiedyś wśród członków Unii Europejskiej.

Reklama

W nieoficjalnych rozmowach z politykami PiS i PO cały czas przewija się jeszcze jeden temat kampanii – Wojskowe Służby Informacyjne. Byłoby to o tyle łatwiejsze, że informacje o rzekomych związkach Komorowskiego z tymi służbami znajdują się ponoć w tajnym aneksie do raportu z weryfikacji WSI Antoniego Macierewicza. Otwiera to więc pole do snucia nieweryfikowalnych insynuacji. Pewnie nie tyle przez sztab Kaczyńskiego, ile przez dobrze zorientowanych sympatyków. Ale w PiS uważają, że to kiepski pomysł. Dlaczego? Bo w rewanżu Platforma zamiast mówić o tym, co działo się w Polsce w latach 2007-2010, chętnie wróci do czasów rządów PiS i rozliczania IV RP. A PiS wolałoby rozliczać w tej kampanii rząd Donalda Tuska. "Na pewno pojawi się krytyka, że Platforma obiecała wiele, a zrobiła za mało. A społeczne potrzeby są wielkie" - mówi Materska-Sosnowska.

Na razie w sondażach Komorowski pewnie wygrywa z Kaczyńskim. PiS pociesza się, iż to dlatego że przy okazji prawyborów pełno było go w mediach. Ale obóz prezydencki liczy na to, że Lech Kaczyński na jesieni wygra lepszą rozpoznawalnością. "O ile Tusk istniał w świecie pozapolitycznym, był postacią, która wręcz ocierała się o popkulturę, to Komorowski poza polityką to klasyczny „no name”. W dodatku nie wzbudza emocji" - twierdzi europoseł Ryszard Czarnecki.