"Najważniejszą rzeczą do zrobienia teraz w Polsce jest nowelizacja budżetu państwa i pomoc powodzianom" - przekonywał.
"Jesteśmy dzisiaj solidarni z tymi, którzy cierpią i walczą z powodzią i chcemy im pomóc i to nie może być pomoc w wys. 6 tys. zł, ale musi być to pomoc realna" - mówił lider lewicy podczas konwencji miejskiej SLD w Gdyni. Zadeklarował, że "SLD jest gotowe pomóc koalicji rządzącej w szybkim znalezieniu pieniędzy na ratowanie ludzi i na pomoc tym ludziom".
W swoim wystąpieniu do uczestników konwencji przewodniczący SLD powiedział, że "nie można używać powodzi do polityki, ale jest liderem opozycji i musi zapytać, dlaczego doszło do powodzi, dlaczego państwo okazało się słabe i nieskuteczne i nie radzi sobie z katastrofą".
Przekonywał, że "przecież powiedzieliśmy sobie wprost i to wielokrotnie, także w polskim parlamencie, że to, co się kiedyś wydarzyło, już nigdy się nie powtórzy, obiecały to sobie wszystkie siły polityczne".
Napieralski pytał: "Co się stało, że raport NIK z ub. roku został zignorowany? Przecież w tym raporcie były sugestie, że w wielu miejscach są niedociągnięcia, że może powtórzyć się wielka tragedia".
Mówił, że "cały czas słyszymy o tanim państwie i koncepcja taniego państwa pozwoliła Platformie Obywatelskiej wygrać wybory, ale ja dziś zadaję pytanie, czy ta koncepcja jest słuszna?".
Podczas briefingu prasowego Napieralski powiedział dziennikarzom, że na razie nie widzi potrzeby wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. "Wprowadzenie takiego stanu będzie dotyczyło aspektów politycznych i będziemy się spierać politycznie, a nie pomagać ludziom, a ta pomoc jest teraz najważniejsza" - uzasadnił.
Uważa, że trzeba skierować do najbardziej potrzebujących dodatkowe siły straży pożarnej, wojska. Jego zdaniem, stan klęski można wprowadzić, jeżeli sytuacja będzie coraz gorsza.
Grzegorz Napieralski po niedzielnej konwencji SLD w Gdyni podczas spacerów po głównych deptakach Gdyni, Sopotu i Gdańska rozmawiał z mieszkańcami i rozdawał ulotki.