Sprawa bulwersuje, bo za te przejazdy posłanka powinna zapłacić sama. Lewandowska nie kursowała bowiem na służbowe spotkania, lecz na treningi przed programem "Taniec z gwiazdami". "Fakt" pisze, że najczęściej posłanka jeździła taksówkami między Sejmem a salą treningową w warszawskim Ursusie.

Reklama

Gazeta podkreśla, że Lewandowska pobiła wszelkie rekordy w jeżdżeniu taksówkami na koszt podatników. Pobiła nawet posła Krzysztofa Bosaka z LPR. On również jest uczestnikiem programu "Taniec z gwiazdami" i podobnie jak Lewandowska nie miał skrupułów, by na koszt podatników kursować non stop taksówkami.

"Fakt" oburza się, że parlamentarzyści korzystają z taksówkowych przywilejów, choć zarabiają sporo. Co miesiąc na ich konto wpływa 10 tys. zł sejmowej pensji. Choć parlament został już rozwiązany, każdy z posłów dostanie dodatkowo prawie 30 tys. zł odprawy. Lewandowska i Bosak dostawali też od TVN gaże za każdy odcinek "Tańca z gwiazdami".