Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że Donald Tusk będzie miał największe problemy ze znalezieniem dobrego kandydata na szefa dyplomacji. Temat MON nie budził kontrowersji, bo tym resortem miał kierować Radek Sikorski. Były minister obrony w rządzie PiS uparł sie jednak przy MSZ. I tak Platforma ma wakat w obronie narodowej.

Reklama

Na fotelu szefa MON bardzo zależało z kolei Bogdanowi Zdrojewskiemu. Był on ministrem obrony w gabinecie cieni PO za rządu Jarosława Kaczyńskiego. Na tę kandydaturę zgodzić się jednak nie chce szef Platformy. "Tusk uważa, że Zdrojewski jest zbyt niezależny, a jako szef MON miałby za silną pozycję" - twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Wśród kandydatów na szefa MON w Platformie wymienia się też Pawła Grasia, byłego szefa sejmowej komisji ds. służb specjalnych, oraz członka tej komisji Marka Biernackiego. Ale te kandydatury też nie są idealne.

"Biernacki nie ma żadnych kwalifikacji w zakresie obrony narodowej" - mówi jeden z naszych informatorów. "Graś teoretycznie mógłby zostać szefem MON, bo jest człowiekiem z najbliższego otoczenia Tuska. Wtedy kluczowe resorty zostałyby zachowane dla najbardziej zaufanych ludzi Tuska. Ale jest pytanie, czy Graś jest wystarczająco kompetentny. On zajmował się tylko sprawami służb" - dodaje. Graś, jak i Biernacki stanowczo zaprzeczyli w rozmowie z nami, by ich kandydatury wchodziły w grę.

Reklama

W puli kandydatów pojawiło się ostatnio jeszcze jedno nazwisko - europosła PO Bogdana Klicha. "Wiem, że sam zabiega o to stanowisko" - mówi DZIENNIKOWI jeden z eurodeputowanych. Klich ma przewagę nad swoimi kontrkandydatami: był wiceszefem MON w rządzie Jerzego Buzka. Ale ma też wadę: nie jest z najbliższego otoczenia Tuska.

Szef Platformy jest więc w kropce. Dlatego poszukiwania kandydata na ministra obrony zaczął wśród kadry wojskowej. "Rzeczywiście pojawił się taki pomysł" - przyznaje członek zarządu PO. Były już pierwsze spekulacje, który z generałów mógłby zostać ministrem. Wymienia się m.in. gen. Franciszka Gągora oraz gen. Stanisława Kozieja. "Nie mogę nic na ten temat mówić" - odpowiada gen. Koziej, pytany przez nas, czy dostał propozycję od Tuska. Jednak bliski Tuskowi polityk twierdzi: "Pomysł, by postawić na generała był, ale jest już nieaktualny. To ryzykowne, generałowie miewają dziwne powiązania" - argumentuje.

Zdaniem byłego wiceszefa MON, posła LiD Janusza Zemke, powierzenie kierownictwa resortu obrony generałowi jest złym pomysłem. "To byłaby kompletna porażka. Polscy generałowie mają ogromne doświadczenie, ich kompetencje są bezdyskusyjne. Ale minister jest politykiem, a generał politykiem nie jest" - mówi Zemke.

Reklama

Gdyby rzeczywiście generał miał zostać ministrem, musiałby przejść na emeryturę, czyli zakończyć swoją służbę wojskową. A to oznacza, że powrotu do wojska by nie miał.

Problem z obsadzeniem MON może mieć jednak drugie dno. Jak twierdzi źródło zbliżone do PO, między Platformą a LiD została zawarta nieformalna umowa. "Komorowski dogadał się ze Szmajdzińskim, że MON zostanie obsadzony kimś, kto powiązany jest z lewicą" - twierdzi nasz rozmówca. Dlaczego PO miałaby na coś takiego pójść? "Bo LiD w tej kadencji będzie Platformie potrzebny" - odpowiada. Zemke jednak zaprzecza, jakoby miała zostać zawarta umowa. "Jeżeli minister będzie kompetentny, może liczyć na naszą życzliwość" - zapewnia jednak poseł LiD.