"Amerykańscy negocjatorzy i politycy, którzy brali udział w ostatnich rozmowach, byli ewidentnie zaskoczeni naszą nieustępliwością. Jeszcze nigdy w taki sposób nie walczyliśmy o swoje" - ujawnia "Faktowi" jeden z najważniejszych polityków Platformy Obywatelskiej. Zwolennikiem twardych negocjacji był według informacji gazety minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Godzina 10.30: Narada u premiera
Donald Tusk niespodziewanie wezwał do siebie wicepremiera Grzegorza Schetynę, ministra obrony Bogdana Klicha i Radosława Sikorskiego. Rozmawiają o amerykańskich propozycjach, jakie premierowi przedstawił w rozmowie telefonicznej kilkanaście godzin wcześniej wiceprezydent USA Dick Cheney.
Premier tłumaczy, że sprawa umowy o bazie i statusie żołnierzy amerykańskich, którzy byliby w Polsce, jest dogadana. Stany Zjednoczone zgodziły się też na pomoc w modernizacji polskiej armii. Ale to nie jest dla nas najważniejsze. Głównym punktem negocjacji są Patrioty. Taki system wokół bazy w Polsce jest wart ok. 2 mld dolarów. Ale problemem nie są pieniądze. "Chodzi o to, że Amerykanie dają ten system tylko najważniejszym sojusznikom. A nam o to właśnie chodzi: o uznanie, że jesteśmy jednym z najważniejszych sojuszników USA" - mówi jeden z polityków.
Tymczasem Amerykanie proponują nam tylko wypożyczenie Patriotów. Miałyby w Polsce stacjonować przez jeden miesiąc każdego kwartału.
Godzina 12.00: Konsultacje u prezydenta
Radosław Sikorski i Bogdan Klich spotykają się z Anną Fotygą. Przekazują jej informacje o przebiegu negocjacji z Amerykanami. Według naszych informacji, Sikorski mówi wtedy, że propozycje USA są niewystarczające. I namawia Fotygę, żeby poparła ich odrzucenie.
W tym czasie premier cały czas się zastanawia, czy popisać porozumienie z USA, czy czekać. Na godz. 15 zapowiedział już konferencję prasową. Ale "Fakt" dowiedział się, że premier do ostatniej chwili nie wiedział, co na niej powie. Według informacji gazety, Amerykanie bardzo naciskali na ogłoszenie sukcesu negocjacji. "Ale w polityce jest tak, że jeśli komuś na czymś zależy, to musi więcej zapłacić. Wykorzystaliśmy to, żeby podbić stawkę" - dowiedział się "Fakt" od polityka blisko współpracującego z premierem.
Godz. 14.30: Narada w BBN
Prezydent Lech Kaczyński wzywa do siebie ministra spraw zagranicznych i głównego polskiego negocjatora Witolda Waszczykowskiego. Siadają w "klatce", czyli dźwiękoszczelnym i zabezpieczonym przed podsłuchami specjalnym pokoju w siedzibie Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
"Rozmowa dotyczyła najważniejszych dla Polski kwestii, więc oczywiście była nagrywana" - ujawnia potem szef BBN Władysław Stasiak. Według naszych nieoficjalnych informacji, prezydent namawia Sikorskiego do podpisania umowy z Amerykanami. Szef MSZ przekonuje, że nie warto tego robić. "Polska wie, że Stanom Zjednoczonym bardzo zależy na sukcesie w polityce międzynarodowej na koniec kadencji George’a Busha. Więc niech podbiją stawkę" - ujawnia "Faktowi" osoba współpracująca z ministrem spraw zagranicznych.
Godz. 14.45: Ostatnie chwile przed decyzją
Tuż przed konferencją prasową premiera. Donald Tusk chodzi po swoim gabinecie i zastanawia się nad decyzją. W końcu mówi do najbliższych współpracowników: "Negocjujemy dalej. Nasze bezpieczeństwo jest najważniejsze" - stwierdza. Jak informuje "Fakt" jeden z polityków z kręgów rządowych, kolejne rozmowy w sprawie tarczy mogą się odbyć już w poniedziałek. Bo USA zależy na tarczy antyrakietowej bardziej niż Polakom. A prawdopodobnie 10 lipca do Polski przyjedzie amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice. Czy wtedy podpiszemy umowę o instalacji tarczy antyrakietowej w naszym kraju? "Wszystko jest możliwe" - mówi jeden z polityków z Kancelarii Premiera.