Decyzja ta jest z punktu widzenia SLD racjonalna. Partia ta nie może sobie bowiem pozwolić na całkowite zdominowanie przez PO najpotężniejszych mediów elektronicznych, bo doprowadziłoby to do jej zguby. Dlatego wynik tego głosowania nieszczególnie mnie zaskakuje. Chociaż z tego, co słyszałem, Platforma usiłowała przekupić SLD, i ta akcja w pewnym momencie miała nawet szansę zakończyć się powodzeniem.

Reklama

Zresztą wystarczy obserwować politykę personalną partii Tuska np. w służbach specjalnych, by zobaczyć, kto tak naprawdę jest bliski SLD. Politycy, którzy przed wyborami przechodzili do Platformy - np. Antoni Mężydło czy Bogdan Borusewicz - musieli się zobowiązać, że w przyszłości nie będą się sprzeciwiać zawiązaniu koalicji z lewicą. PO potrafi jednak z białego robić czarne. Teraz wmawia Polakom rzekome zbliżenie naszej partii z SLD, by osłabić naszą pozycję i odwrócić uwagę od swojej porażki. W gruncie rzeczy cała polityka Platformy polega na atakowaniu opozycji na wszelkie możliwe sposoby. Oprócz tego nie ma żadnych pomysłów. W ciągu już ponad ośmiu miesięcy u władzy formacja ta pokazała, że ma ogromne kłopoty z rządzeniem, i to na najbardziej podstawowym, technicznym poziomie. Próbuje to ukryć na różne sposoby i sądząc po wynikach sondaży, na razie jej się to udaje.

Najczęściej stosowaną wymówką tłumaczącą nieudolność rządu jest rzekomo wroga postawa prezydenta. Jednak Lech Kaczyński nieporównanie rzadziej stosuje weto niż np. jego poprzednik wobec ustaw zgłaszanych przez rząd AWS. Zrzucanie na głowę państwa winy za niezrealizowane obietnice jest zwyczajną próbą odwracania uwagi od własnego nieróbstwa.

Prezydent oczywiście ma swoje wyraziste poglądy, których nigdy nie ukrywał. Głosząc je, zwyciężył w wyborach. Ale z całą pewnością przy wetowaniu ustaw nigdy nie będzie się kierował korzyścią swojego środowiska ponad dobrem ogółu. Nie wiem, co będzie wetował, a czego nie. Ale na pewno nie będzie wetował na zasadzie złośliwości czy chęci wywoływania zbędnych sporów z Platformą. Bezustanne ataki PO na Lecha Kaczyńskiego to po prostu część walki o urząd prezydencki. A nie ma nic gorszego niż bezustanna kampania wyborcza, bo jej efektem jest ciągła wojna. Ogromną rolę odgrywa także to, że media, przynajmniej jak dotąd, każdy spór interpretowały na niekorzyść prezydenta. Wbrew rzeczywistości wmawiały społeczeństwu, że to głowa państwa atakuje PO. Choć tak naprawdę było dokładnie odwrotnie.

Obawiam się, że akty agresji ze strony partii Tuska wobec prezydenta będą ponawiane. Im mocniejsza będzie pozycja Lecha Kaczyńskiego, tym mocniejszych ataków na niego należy się spodziewać. Już teraz słyszymy pod adresem prezydenta groźby zmniejszenia budżetu kancelarii. To oczywiście możliwe z prawnego punktu widzenia, jednak konflikty, w których jedna instytucja państwowa w taki sposób występuje przeciwko drugiej, są dla państwa niebywale szkodliwe.

To namacalny dowód na to, że dla PO nie liczą się żadne reguły, czego dowiodła już wielokrotnie, np. stawiając zarzuty Ziobrze. Proszę znaleźć prawnika, który potwierdzi, że dopuścił się on przestępstwa. A mimo to Platforma, stosując naciski na prokuraturę, o czym wiemy na pewno, formułuje wobec niego zarzuty. Nieuznawanie reguł można wręcz określić jako główną przesłankę działań PO.

W reakcji na przegrane głosowanie w sprawie weta prezydenta ze strony PO zaczęły także padać sugestie, że będzie rządzić za pomocą rozporządzeń. Opowiadanie takich rzeczy to dowód najskrajniejszego nieuctwa lub gotowości do przeprowadzenia zamachu stanu w Polsce. Gdyby te zapowiedzi zaczęto wprowadzać w życie, byłoby to drastyczne złamanie konstytucji oznaczające w istocie zamach stanu. Nie sądzę oczywiście, by PO chciała przeprowadzać zamach stanu. Przypuszczam po prostu, że jej politycy nie mają elementarnej wiedzy, co zresztą widać na każdym kroku. Tymczasem, obserwując dokonania rządu, straciłem jakąkolwiek wiarę, że jest on w stanie poprawić sytuację w Polsce.