"Taka lokalizacja ma znaczenie wojskowe, ale także symboliczne: w sposób szczególny podkreśla znaczenie polityczne stacjonowania w naszym kraju garnizonu wojsk amerykańskich" - mówi DZIENNIKOWI Stanisław Komorowski, wiceszef MON.

Reklama

Umieszczenie w Polsce baterii Patriotów było najważniejszym warunkiem zgody Donalda Tuska na budowę w Redzikowie koło Słupska bazy tarczy antyrakietowej. Dzięki temu, jak wielokrotnie podkreślał premier, gwarancje bezpieczeństwa NATO będą miały charakter nie tylko polityczny, ale także realny. Porozumienie, które przyjmą szefowie dyplomacji obu państw, zakłada, że już od przyszłego roku Amerykanie czasowo będą przywozili do Polski baterię obrony powietrznej ze swojej bazy w Ramstein w Niemczech, a najpóźniej 1 stycznia 2012 roku zbudują dla niej stały garnizon w naszym kraju. Umowa przewiduje także, że polskie władze będą miały decydujący wpływ na to, gdzie będą stacjonować Patrioty.

Amerykanie początkowo chcieli, aby bateria chroniła bazę tarczy antyrakietowej w Redzikowie, ale polski rząd wykluczył taką możliwość. "Jest wiele miejsc o znaczeniu strategicznym w Polsce, które wymagają obrony. Jednak najpoważniej rozważaną lokalizacją dla Patriotów są okolice Warszawy jako najważniejszego ośrodka decyzyjnego w kraju" - mówi Stanisław Komorowski.

Proszący o zachowanie anonimowości wysocy rangą polscy dyplomaci przyznają, że bateria Patriotów prawdopodobnie zostanie umieszczona w jednym z garnizonów na północny wschód od Warszawy. Taka lokalizacja ma poważne znaczenie strategiczne. Pokazuje bowiem, że w zgodnej opinii polskich i amerykańskich władz Rosja staje się niebezpiecznym krajem, przed którym należy szybko się bronić. "To jest optymalna lokalizacja dla Patriotów" - mówi o Warszawie gen. Stanisław Koziej, do niedawna doradca ministra obrony narodowej. "Co prawda pełna ochrona stolicy wymagałaby umieszczenia aż trzech baterii, ale jeśli jedna zostanie zlokalizowana na linii najbardziej prawdopodobnego ataku ze strony północnej i wschodniej, może skutecznie ochronić stolicę" - uważa.

Reklama

Do podjęcia decyzji o umieszczeniu Patriotów w okolicy Warszawy polski rząd przekonała także ostra reakcja Kremla na decyzję o budowie w naszym kraju tarczy. Jak ujawnił brytyjski "Sunday Times", rosyjskie władze chcą w odpowiedzi uzbroić w ładunki atomowe wyrzutnie rakietowe w Kaliningradzie i okręty Floty Bałtyckiej. "Polska, zgadzając się na rozmieszczenie amerykańskiego systemu, wystawia się na uderzenie, na 100 procent" - oświadczył zastępca rosyjskiego szefa sztabu, generał Anatolij Nogowicyn.

Komorowski przyznaje, że garnizon, który zostanie oddany do dyspozycji Amerykanom, będzie "unowocześniony do najwyższych, polskich standardów". Jego zdaniem już wkrótce wyznaczony przez rząd obiekt będą wizytować eksperci Pentagonu. Znajdą się tu nie tylko baterie pocisków, ale także radary oraz koszary dla amerykańskich żołnierzy oraz polskich jednostek, które miałyby szkolić się w obsłudze Patriotów

Waszyngton zobowiązuje się też sprzedać Polsce do 2018 roku taką ilość Patriotów, aby zapewnić ochronę całego kraju. Amerykańska sekretarz stanu podpisze także w środę osobną deklarację polityczną, w której Stany Zjednoczone zobowiązują się do bezwarunkowego przyjścia z pomocą Polsce w razie ataku na nasz kraj. Zdaniem Tuska to kolejny powód, dla którego bezpieczeństwo naszego kraju nie zmniejszy się. Wciąż negocjowana jest natomiast umowa o pomocy USA w modernizacji polskiej armii: 26 sierpnia na kolejną rundę rozmów w tej sprawie leci do Waszyngtonu wiceminister Stanisław Komorowski.