Rozmowa bez bagażu problemów historycznych, z dwoma konkretnymi oczekiwaniami wobec Niemiec co do przyszłości - takiego przebiegu dzisiejszego spotkania w Gdańsku z Angelą Merkel spodziewa się premier Donald Tusk. Szef rządu specjalnie skrócił swój pobyt na szczycie Grupy Wyszehradzkiej, by w rodzinnym Gdańsku podjąć niemiecką kanclerz.

Odrzucenie przez Irlandię traktatu lizbońskiego z pewnością wpłynie na planowany przebieg rozmowy.

To będzie już trzecia wizyta niemieckiej kanclerz w Polsce. Ze względu na miejsce - bardzo symboliczna. Merkel przylatuje tylko na kilka godzin. Po zaplanowanej na 50 minut rozmowie w dworze Artusa polski premier ma ją poprowadzić ulicami miasta do bazyliki mariackiej. Sam Tusk przyleci do Gdańska prosto z Pragi, gdzie udał się wczoraj, by spotkać się z szefami rządów państw Grupy Wyszehradzkiej. Dla Merkel rezygnuje z drugiej części obrad, omijając spotkanie z francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozym. Zastąpi go wicepremier Grzegorz Schetyna.

Z czym przyleci Merkel? Dla niej temat numer jeden, to dalszy los traktatu, którego zapisy są bardzo korzystne dla Niemiec. Polski premier podziela zdanie Niemiec, że proces ratyfikacji w pozostałych krajach powinien być kontynuowany. I że Polska to też uczyni. W nieoficjalnych rozmowach zaznacza jednak, że przed rozpoczynającym się 19 czerwca posiedzeniem Rady Europejskiej w Brukseli, nie będzie pospieszał prezydenta do podpisu pod traktatem, by móc na szczycie mocniej akcentować polskie interesy.

"Nie" Irlandii ma bowiem dla Polski jeszcze dodatkowy wymiar. Jednym z powodów, dla których Irlandczycy odrzucili reformę, są obawy przed poszerzeniem Unii. A to ma niemałe znaczenie w kontekście lansowanego przez Polskę programu partnerstwa wschodniego. Zakłada on bowiem zacieśnienie współpracy UE z Ukrainą, Mołdawią, Armenią, Gruzją i Azerbejdżanem, a w przyszłości stworzenie dla niektórych z tych krajów warunków dołączenia do Wspólnoty. "Liczę na poparcie pani kanclerz dla projektu partnerstwa wschodniego" - zapowiadał Tusk.

Polski premier zamierza przedstawić niemieckiej kanclerz konkretne pomysły realizacji tego projektu. W piątek na nieformalnym spotkaniu z dziennikarzami dał sygnał, że chodzi też o Białoruś. "Mamy powody sądzić, że będziemy mogli trochę tam pomóc. Jest pomysł" - mówił szef rządu.

Wbrew oczekiwaniom Tusk nie zamierza poruszać z niemiecką kanclerz tematu własnego pomysłu budowy w Gdańsku Muzeum II wojny światowej. Niewykluczone jednak, że Merkel usłyszy o nowym pomyśle Tuska na zaistnienie Polski w Berlinie. Wiadomo jedynie, że chodzi o placówkę, która reprezentowałaby polską kulturę i polskie widzenie historii.











Reklama

Jakie więc będzie to gdańskie spotkanie? Niewątpliwie, że Tuskowi, który jest na "ty" z Merkel zależy, by pokazać ocieplenie relacji z Niemcami. Sam jednak zastrzegał, że fakt, że lubią się z Merkel niekoniecznie przynosi porozumienie, kiedy przychodzi do konkretnej rozmowy. "Mam wrażenie, że się lubimy, ale nie jest to jakaś zażyłość, przyjaźń. Nie chodzimy w tajemnicy przed mężem pani kanclerz czy moją małżonką na kolację. Ale nasze relacje są lepsze niż przeciętne" - żartował Tusk. Natychmiast jednak zastrzegał: "Ale interesy to są interesy. Ona pilnuje interesów swojego kraju, ja swojego.