Zbiórkę na badania geotermalne o. Rydzyk ogłosił podczas lipcowej pielgrzymki Radia Maryja na Jasną Górę. Zaraz potem na stronie internetowej stacji pojawił się link "Geotermia", zawierający artykuły o inicjatywie ojca dyrektora i numer konta, na który można wpłacać ofiary. W tym tygodniu w "Naszym Dzienniku" redemptorysta ponowił apel i zamieścił blankiet do przekazu pieniędzy.
Jego plan jest prosty: gdyby 2 mln 700 tys. osób ofiarowało po 10 zł, to uda się zebrać 27 mln zł potrzebnych na pierwszy odwiert. Ta inicjatywa to odpowiedź na odmowę przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska przekazania fundacji Lux Veritatis ponad 27 mln zł dotacji na ten cel. O. Rydzyk zapowiadał, że skieruje sprawę do prokuratury, jednak do dziś tego nie zrobił. Postanowił, że poradzi sobie w inny sposób.
"Dyrektor Radia Maryja to wytrawny biznesmen i wie, że inwestycja w geotermię to doskonały interes" - tak upór o. Rydzyka tłumaczy Krzysztof Masiuk z rady nadzorczej NFOŚ. Zwraca uwagę, że choć na początku inwestycja wymaga wielomilionowych środków, to jednak szybko przynosi zyski. "Gdy się sprzedaje energię uzyskaną z gorących źródeł, w ciągu kilkunastu lat inwestycja się zwraca i zaczyna zarabiać kilka milionów rocznie, bo koszt uzyskania energii odnawialnej jest zerowy" - podkreśla.
Jego słowa potwierdza burmistrz Gostynina Włodzimierz Święcikowski, który prowadzi zbliżoną inwestycję. "Energia uzyskana z naszego odwiertu pozwoli na ogrzanie 20-tys. miasta" - wyjaśnia.
Według ks. Kazimierza Sowy zrobienie biznesu na geotermii nie musi być jedynym celem obecnej zbiórki o. Rydzyka. "Być może potrzebuje środków na bieżącą działalność swoich licznych dzieł i pieniądze ze zbiórki wcale nie zostaną przeznaczone na odwierty" - zastanawia się katolicki publicysta. Podkreśla przy tym, że kapłan w ogóle nie powinien angażować się w przedsięwzięcia biznesowe o takiej skali, lecz skupiać na pracy duszpasterskiej.